GwiazdySzpiegowanie partnera – sposób na udany związek?

Szpiegowanie partnera – sposób na udany związek?

Montują pluskwy w telefonach, instalują małe kamerki w sypialniach i włamują się na skrzynki mailowe - wiele osób wychodzi z założenia, że szpiegowanie partnera ułatwi skuteczniejszą kontrolę nad związkiem. Czy na takich działaniach rzeczywiście ktoś zyskuje? Może jest to po prostu przejaw paranoi i chorobliwej zazdrości?

Szpiegowanie partnera – sposób na udany związek?
Źródło zdjęć: © 123RF

21.05.2013 | aktual.: 21.05.2013 14:21

Montują pluskwy w telefonach, instalują małe kamerki w sypialniach i włamują się na skrzynki mailowe - wiele osób wychodzi z założenia, że szpiegowanie partnera ułatwi skuteczniejszą kontrolę nad związkiem. Czy na takich działaniach rzeczywiście ktoś zyskuje? Może jest to po prostu przejaw paranoi i chorobliwej zazdrości?

Szpiegowanie partnera jeszcze nigdy nie było tak łatwe jak dzisiaj. W sklepach i internecie znajdziemy wiele gadżetów, dzięki którym możemy śledzić działalność naszej „drugiej połówki”. Klientów nie brakuje.

„Zamontowaliśmy raz pluskwę w najnowszym modelu Nokii, którą pewien mężczyzna dał w prezencie swojej dziewczynie. Podejrzewał ją o zdradę, miał nawet wytypowanego rywala” – opowiada w „Gazecie Wyborczej” Michał Kaczmarek, kierownik działu akcesoriów detektywistycznych w spółce CTR Partners, do której należy sklep internetowy Podsluchy.com.pl. „Jak wynikło z podsłuchu, dziewczyna rzeczywiście go zdradzała. Ale z dwoma innymi facetami!” – dodaje.

Podejrzliwi Polacy

Rosnącą skłonność Polaków do szpiegowania potwierdził niedawny sondaż, który miesięcznik „Reader’s Digest” przeprowadził w wielu krajach świata. Okazało się, że niemal co drugi mieszkaniec kraju nad Wisłą przegląda smsy oraz pocztę elektroniczną partnera. Równie podejrzliwi jak my są Brazylijczycy, jednak najbardziej nieufni okazali się mieszkańcy Rumunii – tam do szpiegowania przyznało się 65 proc. ankietowanych.

W innych krajach odsetek ciekawskich osób jest znacznie niższy – do inwigilowania „drugiej połówki” przyznaje się tylko 15 proc. Niemców i zaledwie 11 proc. Australijczyków. „Wynik w Polsce może dowodzić, że niespecjalnie respektujemy prywatność naszych bliskich” – komentuje wyniki sondażu Anna Esden-Tempska, redaktor naczelna polskiego wydania „Reader’s Digest”. „Warto się zastanowić, czy się na tym naprawdę coś zyskuje, czy jednak traci” – radzi.

Kobieta-szpieg

W dziedzinie cyberstalkingu, czyli szpiegowania partnera przy użyciu urządzeń elektronicznych i włamań do komputera, przodują kobiety. Przynajmniej do takich wniosków doszli naukowcy z East Carolina University w Greenville. Z anonimowej ankiety przeprowadzonej wśród 800 osób wynika, że do śledzenia poczynań partnera przyznało się 34 proc. kobiet i tylko 14 proc. mężczyzn.

Panie najczęściej sprawdzają aktywność partnera na Facebooku i historię połączeń komórkowych oraz SMS-ów. Ankietowani mężczyźni używają bardziej wyrafinowanych środków: włamań na konto e-mailowe partnerki, instalacji małych bezprzewodowych webkamer w sypialniach i monitorowania ruchów poprzez GPS. Najmniej badanych wykorzystywało oprogramowanie spyware, instalowane na komputerze ofiary.

Możliwości szpiegowania jest wiele. Coraz większą popularnością cieszą się odpowiednio „przygotowane” telefony, które możemy np. podarować ukochanej osobie. „W takiej komórce wystarczy zapisać tzw. numer uprzywilejowany, czyli numer telefonu, z którego będzie można szpiegować, wysyłając odpowiednie polecenia do Spyphone’a. Chcesz usłyszeć, co się dzieje wokół szpiegowanej osoby, dzwonisz na jej komórkę z numeru uprzywilejowanego (takie połączenia nie są ani rejestrowane, ani widoczne – użytkownik Spyphone’a nie ma o nich pojęcia). I uruchamiasz automatycznie zewnętrzny mikrofon zbierający dźwięk w promieniu 5 metrów od komórki” – czytamy w „Gazecie Wyborczej”. Podsłuch możemy zainstalować także w różnych innych miejscach, np. długopisie, paczce papierosów czy komputerowej myszce. Jeśli dodatkowo chcemy obserwować poczynania partnera, specjaliści zaproponują nam mikrokamery, które bez problemu ukryjemy nawet w guziku od koszuli.

Mąż pod kontrolą

Według Lidii szpiegowanie partnera służy związkowi. „Trzymam pieczę nad komputerem męża. Wiem do kogo i co pisze w mailach, na jakie strony wchodzi, z kim i o czym rozmawia na forach. Ostatnio z pomocą znajomego zainstalowałam w naszym aucie system śledzenia i wiem, gdzie jeździ mój ukochany. Mąż nie byłby pewnie szczęśliwy, że go kontroluję. Jednak dzięki temu mogę reagować na jego potrzeby i zapobiegać ewentualnym konfliktom, co dobrze wpływa na kondycję naszego związku” – przekonuje Lidia.

„Nigdy nie kontrolowałam męża, a nasze małżeństwo opierało się na zaufaniu. Nie przeglądałam jego telefonu, nie wypytywałam o to, co robi poza domem. Teraz wiem, że to był błąd. Mąż wykorzystał moją ufność. Gdybym mogła cofnąć czas, na pewno zwróciłabym baczniejszą uwagę na to, co robi za moimi plecami” – twierdzi Danuta.

Zaufanie to podstawa

Jednak nie wszystkie kobiety są entuzjastkami szpiegowania. „To poniżenie samej siebie. Albo jest zaufanie, albo go nie ma, a związek bez zaufania jest pozbawiony sensu” – przekonuje Paulina.

„Jeszcze rozumiem, kontrolować dziecko, sprawdzać, czy nie wchodzi na strony dla dorosłych, czy nie zadaje się z nieodpowiednimi osobami... Ale dorosłego mężczyznę? Nie, nie i jeszcze raz nie. Takie kontrolowanie i pilnowanie to najlepsza i najszybsza droga do zrujnowania swojego związku” – uważa Klaudia. „Upilnować go i tak nie upilnujesz, jak będzie chciał, to cię zdradzi, czy to w delegacji 100 kilometrów od domu, czy we własnej sypialni pod twoją nieobecność. Nie warto bawić się w detektywa. Poza tym nie wytrzymałabym z kimś, kto mnie szpieguje” – dodaje.

Może to już paranoja?

Zdaniem psychologów skłonność do szpiegowania partnera nie jest wymysłem naszych czasów. „Kiedyś było dokładnie to samo, teraz mamy po prostu więcej kanałów komunikacji z innymi osobami, w związku z czym nasza potrzeba kontrolowania tych kanałów wzrasta” – wyjaśnia seksuolog i psychoterapeuta Arkadiusz Bilejczyk w rozmowie z Wirtualną Polską.

Przed wiekami wynajmowano pachołków do śledzenia żony czy męża. W XX wieku przyszedł czas detektywów, którzy na życzenie obserwowali daną osobę. „Teraz, wbrew pozorom, jest to nieco trudniejsze, ponieważ w internecie możemy sobie zapewnić większą anonimowość. Łatwiej też zatrzeć ślady: jesteś z partnerem, dostajesz wiadomość na telefon od innego chłopaka, czytasz go, kasujesz i po sprawie” – mówi Arkadiusz Bilejczyk.

Kto ma największą skłonność do szpiegowania? Często jest to kobieta lub mężczyzna o osobowości paranoicznej, która wszędzie dopatruje się spisku. Także życiowe doświadczenia, np. zdrada poprzedniego partnera, mogą sprawić, że staniemy się bardziej podejrzliwi. „To zupełnie normalne zachowanie: raz się sparzyliśmy, więc teraz ostrożniej podchodzimy do sprawy. Prawda jest jednak taka, że partnera nie da się upilnować, więc takie zachowanie na dłuższą metę pozbawione jest sensu” – przekonuje Arkadiusz Bilejczyk.

(RŁa/pho), kobieta.wp.pl

POLECAMY:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (24)