Topless nad Bałtykiem
Polki bardzo chętnie opalają się na plaży bez stanika. Ale tylko… za granicą.
Polki bardzo chętnie opalają się na plaży bez stanika. Ale tylko… za granicą.
Od kilku tygodni odpoczywający w nadbałtyckich kurortach opowiadają sobie historię kobiety, która ponoć zapłaciła mandat za przebywanie na plaży bez stanika. O sprawie pisały nawet lokalne gazety. W teorii opalanie się topless jest w Polsce zakazane. Wystawianie biustu na widok publiczny może być dla kogoś gorszący. Jeśli zawiadomi o tym policję, w skrajnych przypadkach odsłaniająca swe wdzięki kobieta może nawet trafić do aresztu! Tak mówi kodeks wykroczeń.
W rzeczywistości takie sytuacji się nie zdarzają. Policja wcale nie wlepia za to mandatów, nikt funkcjonariuszom nie nakazał ścigania po plażach nagich piersi (taka wersja miała powtarzać się w krążącej plotce o mandacie). Mało tego – w nadmorskich miejscowościach prężnie działają plaże całkowicie rozebranych nudystów i nikt nie ma pomysłu, by je zamknąć. Czemu w takim razie nad Bałtykiem tak mało kobiet w strojach topless? Po ładną opaleniznę nie zakłóconą bladymi śladami po wiązaniach od stanika Polki wolą jeździć do Bułgarii, Hiszpanii czy Włoch. Słowem: wszędzie, byle nie robić tego u siebie – taki wniosek płynie z lektury forów internetowych, które puchną teraz od wypowiedzi na ten temat.
Oto jeden z wpisów. – Regularnie spędzam wakacje za granicą. Wtedy zawsze opalam się topless, bo tak jest wygodniej, a efekty są bardziej estetyczne. Gdziekolwiek jadę – do Grecji, Francji czy Chorwacji – na plaży zawsze jest mnóstwo kobiet, które robią to samo. Nikogo to nie dziwi. W Polsce to nie do pomyślenia – pisze internautka ukryta pod nickiem Asia_TP.
Z innych wpisów wynika, że za granicą Polki czują się swobodnie, bo ich nagi biust nie staje się sensacją, którą przylatują oglądać mężczyźni z drugiego końca plaży. - Nikt nie wlepia we mnie wzroku. Nie patrzy oceniając. U nas nawet przyjście nad morze kobiety w ciąży wywołuje komentarze. A co dopiero dziewczyna „bez góry”? - tłumaczy Agnieszka, specjalistka od rekrutacji z Katowic, która kilka lat temu doświadczyła, jak do topless podchodzą Włosi, naród raczej konserwatywny. – Będąc na urlopie w Rimini wybrałam się na plażę z kilkoma miejscowymi dziewczynami. Kiedy byłyśmy na miejscu, one jak gdyby nigdy nic ściągnęły staniki. Na nikim nie zrobiło to wrażenia. To mnie zachęciło, żeby zrobić to samo. Od tego czasu staram się jak najczęściej opalać topless. Mam tylko jedną zasadę: nigdy nie robię tego w Polsce.
- Żeby rozebrać się na polskiej plaży dziewczyna musi mieć wyjątkowo grubą skórę. Inaczej długo nie zniesie niemiłych epitetów, komentarzy, gapienia się – dodaje Marianna, która chętnie wypoczywa w Sopocie. Jak zaznacza – zawsze w pełnym stroju!
Efekt jest taki, że nawet w Ustce, która chce stać się „europejską stolicą topless”, spotkanie pani „bez góry” nie należy do najprostszych zadań.