Gwiazdy„Nie lubię kolegów mojego faceta”

„Nie lubię kolegów mojego faceta”

„Nie lubię kolegów mojego faceta”
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos
06.07.2012 16:16

„Dawno z nikim nie było mi tak dobrze. Mam wrażenie, że rozumiemy się bez słów. Przeszłam już przez niejedno. Do tego wszystkiego seks jest tak dobry, jak jeszcze nigdy przedtem” – 27-letnia Magda zwierza się koleżance. Przyznaje jednak, że jest jeden mały problem. „Nie lubię jego kolegów, niektórych wręcz nie znoszę”.

„Dawno z nikim nie było mi tak dobrze. Mam wrażenie, że rozumiemy się bez słów. Przeszłam już przez niejedno. Do tego wszystkiego seks jest tak dobry, jak jeszcze nigdy przedtem” – 27-letnia Magda zwierza się koleżance. Przyznaje jednak, że jest jeden mały problem. „Nie lubię jego kolegów, niektórych wręcz nie znoszę”. Co robić, gdy nie akceptujemy znajomych partnera?

Zdaniem specjalistów, tego typu sytuacje najczęściej zdarzają się wtedy, kiedy relacja zaczyna się w niecodziennych warunkach.

- Poznajemy kogoś na wakacjach, mamy wrażenie, że to nasza druga połówka, wszystko układa się idealnie: mieszkamy w tym samym mieście, mamy podobne zainteresowania, chodzimy w podobne miejsca. Zapominamy jednak, że to, co wydaje nam się istną bajką, ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. W końcu nie mamy codziennych obowiązków, jesteśmy rozluźnieni, odstresowani. Po powrocie do domu okazuje się, że wszystko wygląda nieco inaczej. Pewnego dnia ukochany zabiera nas na piwo do znajomych, a my nie możemy ich znieść, do tego on zachowuje się zupełnie inaczej – wyjaśnia seksuolog, Arkadiusz Bilejczyk i zaznacza, że zna wiele przykładów, gdzie relacje międzyludzkie nie biegną normalnym torem, a zaczynają się w dość niecodziennych warunkach.

– Tak też może się zdarzyć wtedy, gdy zaczynamy naszą znajomość od łóżka, np. mamy romans. Zwykle spotykamy się wieczorem, rzadko kiedy wychodzimy do kina czy na drinka, a nawet jeśli, to zawsze sami, bo to pewnego rodzaju gra wstępna. Raptem zaczyna nam na sobie zależeć i znajomość powoli zmienia charakter. Coraz więcej rzeczy robimy razem, poznajemy kolegów partnera i okazuje się, że nie bawi nas ich towarzystwo, a wręcz irytuje – dodaje.

Tylko czy w powiedzeniu „z kim przystajesz, takim się stajesz” nie ma prawdy? Może skoro nie lubimy kumpli mężczyzny, z którym się spotykamy, nie lubimy jego samego?

Zły znak

- Nie jestem jakoś specjalnie przywiązany do swoich znajomych, ale mam kilku kumpli, z którymi przyjaźnię się od dziecka – opowiada 26-letni Michał. - Do tej pory regularnie się spotykamy: czasem chodzimy razem na imprezy, umawiamy się na piłkę, a innym razem jedziemy na weekend nad morze. Żaden z nas jeszcze się nie ożenił, ale niektórzy mają dziewczyny, ja też miałem. Były różne: niektóre od razu dobrze się ze wszystkimi dogadywały, ale zdarzały się i takie, które odciągały nas od siebie nawzajem. Z perspektywy czasu wiem, że jeśli dziewczyna, z którą się spotykam, zaczyna mówić, że moi koledzy są do niczego i nie ma ochoty się z nimi spotykać, to prędzej czy później to samo zacznie myśleć o mnie. Przecież w jakimś sensie jestem do nich podobny, skoro spotykamy się od tylu lat.

Nie lubi, gdy spędzam z nimi czas

Kiedy kobieta kręci nosem na myśl o wspólnym wyjściu ze znajomymi mężczyzny, ale nie ma nic przeciwko temu, by on sam się z nimi spotykał, nie jest jeszcze tak źle. Gorzej, kiedy zaczyna zarządzać czasem drugiej osoby i robi wszystko, by odciąć ukochanego od grupy jego znajomych.

- Jestem najmłodszy w mojej paczce – mówi 22-letni Paweł. – Wszyscy moi kumple są o kilka, nawet kilkanaście lat starsi. Naoglądałem się, odkąd dojrzewałem. Niestety moje spostrzeżenia były takie: jak tylko pojawia się kobieta, zaczynają się problemy. Raptem nie ma czasu na pasję, o piwie nie wspominając. Ciągle słyszałem, że ktoś nie mógł jechać na trening w niedziele, bo jego dziewczyna chce, by weekendy spędzali we dwoje, mimo tego, że razem mieszkają – opowiada Paweł.

– Jak tylko jeden kolega rozstawał się z dziewczyną i powracał do świata żywych, zaraz jakiś inny znikał w tych samych okolicznościach. Dlatego ja miałem twardą zasadę: żadnej dziewczyny. Zdarzało mi się czasem z kimś pójść do łóżka, spotykać na luzie, ale od razu mówiłem, że żadnych randek nie będzie – dodaje.

Paweł przyznaje się do tego, że związku bał się jak ognia. Któregoś dnia poznał o kilka lat starszą dziewczynę, która miała podobne podejście. Zaczęło się luźno, jednak z czasem zaczęli się spotykać. – Minęło kilka miesięcy, zanim zmieniłem zdanie. Cieszę się, że ona była taka wyrozumiała, bo inaczej przez doświadczenia kumpli straciłbym coś naprawdę wielkiego – wyjaśnia Paweł, który od kilku miesięcy jest zakochany i na brak kontaktu z kolegami nie narzeka. – Moja dziewczyna ich polubiła i chętnie wychodzi z nami, ale też nie robi mi nigdy wyrzutów, kiedy sam się z nimi spotykam – dodaje.

Babski punkt widzenia

Spotykasz się z nim, jesteś szczęśliwa. Kiedy spędzacie we dwoje czas, wszystko jest idealnie, gorzej, gdy w okolicy pojawiają się jego koledzy. Masz wrażenie, że nie poznajesz swojego faceta. I co z tym fantem zrobić?

- Nie wszystkich kumpli mojego męża lubię. Myślę, że on też nie do każdej z moich koleżanek „czuje miętę”, ale ogólnie lubimy swoich znajomych i często z kimś wychodzimy – opowiada 19-letnia Lena. – To fakt, że w towarzystwie niektórych kolegów Piotrek zaczyna się popisywać czy wygłupiać. Mam wrażenie, że oni tak nawzajem się nakręcają, ale znam to, bo mam jedną koleżankę, która działa na mnie podobnie – śmieje się Lena.

– Jestem z Piotrkiem już osiem lat, mamy znajomych, których obserwujemy i wydaje mi się, że jeśli na kimś ci naprawdę zależy, to musisz nauczyć się akceptować jego kolegów. Nie mówię, że z każdym trzeba się tak zakumplować, by od razu konie kraść, ale akceptacja to tutaj najlepsze słowo. To jest proste jak drut: jeśli na kimś ci zależy, chcesz, żeby był szczęśliwy. Szczęście daje mu między innymi kontakt z kolegami, dlatego nie powinno się za wszelką cenę dążyć do tego, by ucinać takie relacje, bo na początku zaślepiony miłością facet może dać się trochę owinąć wokół palca, ale zaraz później się obudzi i nie będzie szczęśliwy, a to oznacza, że zacznie się zastanawiać nad tym, co zmienić w życiu, by było lepiej – mówi Lena i przyznaje, że kilka jej koleżanek nie wyszło dobrze na tym, że próbowały odciąć faceta od kolegów.

Jak sobie radzić w sytuacji, gdy niektórzy jego znajomi działają nam na nerwy? Przede wszystkim zastanowić się, czy są to rzeczywiście tak znaczące cechy, które uniemożliwiają nam kontakt, czy zwykła zazdrość o to, że ukochany potrafi się czuć dobrze nie tylko w naszym towarzystwie…

(asz/sr)

POLECAMY:

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (71)
Zobacz także