„Przyciągam facetów, którym chodzi wyłącznie o seks”
Są atrakcyjne, seksowne i niezależne. Dbają o wygląd, dumnie pną się po szczeblach kariery. Ich pewność siebie widać gołym okiem. Aroganckie? Nie, po prostu wiedzą czego chcą. W życiu osiągnęły już wiele, teraz chciałyby znaleźć partnera, z którym mógłby coś zbudować. Okazuje się, że ta misja jest najtrudniejsza. Trzy kobiety, jeden problem: „Oni nie chcą się wiązać” – mówią.
04.07.2011 | aktual.: 04.07.2011 13:39
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Są atrakcyjne, seksowne i niezależne. Dbają o wygląd, dumnie pną się po szczeblach kariery. Ich pewność siebie widać gołym okiem. Aroganckie? Nie, po prostu wiedzą czego chcą. W życiu osiągnęły już wiele, teraz chciałyby znaleźć partnera, z którym mógłby coś zbudować. Okazuje się, że ta misja jest najtrudniejsza. Trzy kobiety, jeden problem: „Oni nie chcą się wiązać” – mówią.
Kasia, projektantka wnętrz, lat 29. Jest sama od trzech lat. Na początku nie chciała się wiązać: – Bardzo przeżyłam rozstanie z moim byłym. Najpierw potrzebowałam czasu dla siebie, potem zaczęłam się bawić. Wpadłam w wir przelotnych romansów. Jakiś rok temu stwierdziłam, że mam dość. Uspokoiłam się, wychodzę dużo mniej – opowiada. – Problem w tym, że ten stan trwa już od roku, a ja wciąż nie poznałam nikogo, kto byłby chętny, żeby się związać. Wszyscy mężczyźni, którymi się otaczam, mówią wprost o co im chodzi: „Jedziemy do mnie czy do Ciebie”.
Jak się czujesz, tak przyciągasz
Dlaczego niektóre kobiety podobają się jedynie mężczyznom szukającym przygód, a inne wywołują potrzebę bliskości? Jak przy każdym tego typu zjawisku, powodów jest wiele. Okazuje się, że nasze samopoczucie odgrywa tutaj dużą rolę.
- W zależności od tego, jak się czujemy, wysyłamy różnego rodzaju sygnały niewerbalne. Nam się może wydawać, że nie mówimy niczego, ale tutaj chodzi o gesty, mimikę, mowę ciała – wyjaśnia psycholog i seksuolog kliniczny Arkadiusz Bilejczyk. – Zazwyczaj podświadomie wysyłamy sygnały, które pokazują na jakiego rodzaju bodźce mamy zapotrzebowanie. Ciekawe jest to, że wszystko zależy od humoru, nastroju. Jeśli od kogoś bije pozytywna energia, jest szczęśliwy, dobrze się czuje sam ze sobą, to automatycznie będzie przyciągał do siebie więcej osób. Ale są też ludzie, którzy szukają spokojniejszych, czasem nawet smutnych partnerów.
Agata, trenerka fitness, lat 34. Od dwóch lat jest w szczęśliwym związku. – Szalałam przez wiele lat. W którymś momencie miałam dość. Źle czułam się z facetami na jedną noc. Brakowało mi czułości, po prostu miłości, nie bójmy się tego słowa. Z zazdrością patrzyłam na koleżanki, które po kolei wychodziły za mąż. Myślałam sobie: „Czemu to jej się oświadczył , a nie mnie”. Im bardziej chciałam i szukałam, tym mniej się działo. A właściwie więcej, ale jakichś patologicznych sytuacji. Z każdym z tych chłopaków było coś nie tak – wspomina Agata. I dopóki miała takie nastawienie, nie poznała nikogo, kto myślałby o niej poważnie.
W końcu odpuściła i zaczęła żyć własnym życiem. Zamiast na całonocne imprezy, zaczęła wychodzić, do kina, teatru, na wystawy. Zostawała w domu, by poczytać. Raptem doceniłam, jak to dobrze być sobą. Mieć czas i myśleć tylko o tym, na co ty masz ochotę, a nie ktoś inny. Wreszcie miałam czas się rozwijać. Moje poprzednie związki były toksyczne, zatracałam całą siebie, nie myślałam o tym, czego JA chcę, tylko ON – dodaje. W ten sposób zaczęła doceniać każdy dzień i cieszyć się ze swojego towarzystwa. – Po prostu byłam szczęśliwa. Pamiętam, że miałam kiedyś taki wyjątkowo dobry dzień. Rano dostałam dodatkową propozycję pracy czy coś takiego. Wyszłam z domu uśmiechnięta, rozśpiewana. Wpadłam na kolegę, którego poznałam w poprzedniej pracy kilka lat wcześniej. Zawsze była między nami chemia, ale nigdy nic się nie wydarzyło. Rozmawialiśmy i jakoś tak naturalnie rzuciłam „Zamiast tutaj gadać i kraść mój cenny czas, zorganizowałbyś lepiej piknik”. Następnego dnia pojawił się z koszem wypchanym jedzeniem i winem.
Zabrał mnie do parku. Wracaliśmy już trzymając się za ręce. Do dziś jesteśmy razem, a ja wciąż lubię swoje towarzystwo.
Kompleksy mogę być zabójcze
„Jestem gruba, brzydka, nie nadaje się do niczego” – każda z nas pamięta taki moment. Wydawałoby się, że potrzebujemy wtedy wsparcia. Dobre słowo kogoś bliskiego i od razu włosy nabierają blasku, a kilogramy same znikają. Rzeczywiście, to działa, ale tylko w przypadku chwilowej utraty pewności siebie. Jeśli zatracimy ją na dłużej, paradoksalnie będziemy szukać kogoś, kto jeszcze bardziej nas pogrąży. Dlaczego? „Bo on przynajmniej jest wobec mnie szczery”. - To zjawisko można zaobserwować na przykładzie bulimiczek. Są to osoby, które bardzo cierpią: źle się czują we własnej skórze, nie lubią przeglądać się w lustrze, uważają, że nie mają nic ciekawego do zaoferowania. Kiedy taka kobieta trafia na miłego mężczyznę, który mówi: „Uwielbiam spędzać z Tobą czas, jesteś taką ciekawą osobą” albo: „Jesteś piękna. Mógłbym na Ciebie patrzeć godzinami” – odrzuca go, ponieważ uważa, że kłamie. A skoro od samego początku nie jest z nią szczery, to co będzie dalej? – mówi Arkadiusz Bilejczyk.
Dlatego kobieta, która ma duży problem z poczuciem własnej wartości szybciej zwiąże się z kimś, kto jeszcze bardziej ją stłamsi. – To przerażające, ale prawdziwe. Te kobiety często lepiej czują się w ramionach mężczyzny, który je poniża, wręcz wprowadza w depresję, ponieważ mówi to, co one same o sobie myślą: „Spójrz na siebie: kim Ty jesteś? Powinnaś schudnąć, bo żaden facet się za Tobą nie obejrzy, masz szczęście, że ja z Tobą jestem”. Co ona myśli? No tak, przynajmniej jest ze mną szczery – dodaje Bilejczyk.
Czerwona szminka i mini – metoda szybka i skuteczna
Marta, copywriter, 31 lat. Jest sama od ponad roku. Ma na swoim koncie trzy poważniejsze związki. Reszta to były przelotne znajomości. Ostatni był toksyczny, potrzebowała czasu, by dojść do siebie.
- Kilka miesięcy temu stwierdziłam, że chciałabym znowu się zakochać, ale to jest coś, co wstyd mi przyznać. Jak poznaję facetów, automatycznie włącza się jakiś taki mechanizm obronny. Muszę zaznaczyć swoją wyższość. Zakładam seksowną sukienkę, prowokuję makijażem i pokazuję całemu światu jak bardzo dobrze mi samej ze sobą. Poznaję mnóstwo facetów, których to pociąga. Czasami, któryś z nich okazuję się naprawdę interesujący. Otwieram się, a on mówi, że chodziło tylko o seks. To błędne koło – opowiada Marta.
Jak sama o sobie mówi, że uwielbia to uczucie, kiedy mężczyźni pożerają ją wzrokiem. - Dlaczego mam rezygnować z tych wyjść? One poprawiają mi humor – tłumaczy. Faktycznie, zdobywanie zainteresowania ze strony płci przeciwnej jest przyjemne, ale może też być uzależniające. – Kobiety ubierają się wyzywająco, podkreślają swoją seksualność, bo wiedzą, że to najprostsza metoda zwrócenia na siebie uwagi. To zawsze działa, choćby ze względu na uwarunkowania biologiczne. Problem pojawia się wtedy, kiedy w ten sposób zaczynamy regulować nasz natrój. Wtedy możemy już mówić o uzależnieniu. Podobny mechanizm działa w przypadku seksoholizmu – mówi Bilejczyk.
Sukienka odsłaniająca opalone ciało, szpilki i czerwona szminka działają. Pamiętajmy jednak o tym, że często mogą być potraktowane jako zaproszenie do seksu. Jeśli o taki efekt nam chodziło, to oto recepta.