1. Szturmowałyśmy Biały Dom i… prawie się udało
Porażka Hillary Clinton w ostatnich wyborach prezydenckich to paradoksalnie jej największe zwycięstwo. Fakt, to nie ona została prezydentem największego mocarstwa świata. Jednak historia jej kampanii prezydenckiej – jak i kariery politycznej w ogóle – pokazała, że słowa „warto marzyć” nie są pustym frazesem. Żadna kobieta do tej pory nie próbowała skruszyć szklanego sufitu z takim impetem. I żadna nie wygrała w ogólnonarodowym plebiscycie na popularność. Jak pokazała historia, to wciąż za mało.
Czego nauczyła świat kampania Hillary? Po pierwsze raz na zawsze udowodniła wszystkim, że kobieta poradzi sobie z wyzwaniami, jakie niesie polityka największego formatu. I nie musi przy tym nikogo kopiować. Po drugie, że pokazanie słabości jest przejawem siły a porażka, tak jak sukces czy kompetencje – nie mają płci. Efekt? Od czasu wyborów w USA ponad 4500 Amerykanek zgłosiło się do organizacji non profit, przygotowującej kobiety do startu w politykę.