Poranne rytułały i wychowanie
- Tata musiał zacząć dzień od twarożku. Nakładał dużo, lubił się nasycić - opowiada o porannych rytuałach ojca Agata. - Do śniadania zasiadał w słynnym granatowym szlafroku. Po latach negocjowałam, żeby go wyrzucić. Dałam w prezencie nowy. Bardzo się ucieszył, po czym... chodził w starym. Frotté, obdartym, pozbawionym glamouru i artystowskich elementów. Do szlafroka nosił szwedzkie drewniaki, wtedy hit. Białe, potem czarne. Zasuwał w nich po starej klepce dębowej. A ponieważ był rannym ptaszkiem i wstawał za piętnaście siódma, dom budził się do życia w rytm kroków taty - wspomina dziennikarka.
Agata dodała również, że ojciec pozwalał jej czasami zostać w domu zamias iść do szkoły. - Ja miałam komfort, nie musiałam chodzić na wagary. Jeśli miałam w szkole kłopot, mogłam o tym powiedzieć i nigdy nie było problemu z tym, żebym została w domu i naprawiła sytuację - dodaje Młynarska.