Agata Młynarska o ojcu: "Łapię się na tym, że chcę do niego zadzwonić"
Śmierć Wojciecha Młynarskiego wywróciła życie jego najbliższych do góry nogami. Mimo że wszyscy wiedzieli, że ten dzień w końcu nastąpi, nadal trudno jest im się z tym pogodzić. W rozmowie z "Twoim Stylem" Agata Młynarska opowiedziała o wspomnieniach z dzieciństwa, wspólnych chwilach przeżytych z ojcem i o tym, jak czuje się, gdy już go nie ma.
Banalność to najgorsza cecha
W najnowszym numerze miesięcznika "Twój Styl" Agata Młynarska udzieliła obszernego wywiadu, w którym wyznała, jakim człowiekiem był prywatnie Wojciech Młynarski. Z jej opowieści wynika, że pielęgnował rodzinne wartości. Był ciepłą, ale wymagającą osobą. Najgorszą cechą według niego było bycie banalnym. - Słyszałam, że zawsze trzeba mieć ciekawą propozycję. Gdy nic nie robię, po paru minutach mam poczucie winy. Potrzebowałam terapii, żeby to zrozumieć - wyznała.
Poranne rytułały i wychowanie
- Tata musiał zacząć dzień od twarożku. Nakładał dużo, lubił się nasycić - opowiada o porannych rytuałach ojca Agata. - Do śniadania zasiadał w słynnym granatowym szlafroku. Po latach negocjowałam, żeby go wyrzucić. Dałam w prezencie nowy. Bardzo się ucieszył, po czym... chodził w starym. Frotté, obdartym, pozbawionym glamouru i artystowskich elementów. Do szlafroka nosił szwedzkie drewniaki, wtedy hit. Białe, potem czarne. Zasuwał w nich po starej klepce dębowej. A ponieważ był rannym ptaszkiem i wstawał za piętnaście siódma, dom budził się do życia w rytm kroków taty - wspomina dziennikarka.
Agata dodała również, że ojciec pozwalał jej czasami zostać w domu zamias iść do szkoły. - Ja miałam komfort, nie musiałam chodzić na wagary. Jeśli miałam w szkole kłopot, mogłam o tym powiedzieć i nigdy nie było problemu z tym, żebym została w domu i naprawiła sytuację - dodaje Młynarska.
Wspomnienia z dzieciństwa
- Często było tak, że z rana pukał do mnie do pokoju, wnosił nieśmiertelny magnetofon, płaski Panasonic, i mówił, że ma nową piosenkę i chce mi zaśpiewać. Nie wiem, czy to było wyzwanie na intelekt 14-latki... - mówi Agata. - Z tych porannych prezentacji zapamiętałam: "Do przodu żyj, żyj kolorowo"; "Moje serce to jest muzyk"; "Agaty torebka"; "To, co się da, podziel na dwa"; "Wracaj, złe drogi skracaj"; "Czyje imieniny dziś są" i tzw. mikuły - piosenki skomponowane przez Jacka Mikułę - dodaje.
Praca
On po prostu siadał do pracy i pisał do 14, czyli do momentu, kiedy wracałam ze szkoły. Był zorganizowany, precyzyjny, powiedziałabym - rzemieślniczy. Owszem, czasem zdarzało mu się zapisywać coś na kartce w restauracji. Tak powstawało sporo doraźnej twórczości taty, m.in. domowe, nie zawsze cenzuralne limeryki - wspomina dziennikarka.
Odczuwa pustkę
Agata nie ukrywa, że bardzo jej brakuje ojca. - Łapię się na tym, że chcę do niego zadzwonić. Wraca do mnie to, że w głębi ducha był pesymistą. I mnie to wkurzało. (...) Ale kiedy myślę "tato", widzę też człowieka, który miał zasady, priorytety, nieustępliwość, upór, skrystalizowane poglądy. Pozbawiony konformizmu - podsumowała na koniec.