Agnieszka Dygant
Tajemnicą poliszynela jest to, że gwiazdy wydają dużo pieniędzy na zabiegi medycyny estetycznej. Mało kto jednak się do tego przyznaje. Nic dziwnego, bo wszystkie celebrytki, które mówią o tym na głos, natychmiast stają się napiętnowane. Wydaje się więc, że trzeba być naprawdę wielką gwiazdą, żeby bez oporu opowiadać o tym, jak poprawia się urodę.
Dygant udzieliła dość niepokojącego wywiadu dla magazynu „Uroda”. Mówi w nim głównie o tym, jakie środki do pielęgnacji lubi i z jakich salonów kosmetycznych korzysta. Przyznała się na przykład do stosowania profesjonalnych zabiegów kosmetycznych. „Jak się dowiedziałam, polega na wtłaczaniu w skórę aktywnych składników, takich jak wyciąg z jadu węża (pseudobotoks), algi, witaminy, minerały. Taki totalnie odżywczy drink dla skóry”, opisuje jeden z nich.
Może i dobrze, że Dygant przyznała się do ingerencji specjalistów w jej urodę. Przynajmniej jest jasne, że osoby, które tak wyglądają w wieku 40 lat, prawdopodobnie korzystają z profesjonalnych i zapewne drogich metod. Nie ma sensu wmawiać wszystkim naokoło, że to los dał im perfekcyjną twarz. Przy okazji zobaczmy, jak zmieniała się Agnieszka.