Dzielnie walczy z rakiem
WP: : To co się zmieniło?
Nabrałam dystansu, do siebie samej przede wszystkim. Wiesz, ja byłam bardzo próżna, miałam fajne życie, kolorowe, dużo imprezowałam, ale w ogóle tego życia nie doceniałam. Tutaj zmieniły mi się priorytety. Kiedyś tragedią dla mnie było, jak poszłam do sklepu i nie było mojego rozmiaru butów, które sobie upatrzyłam. Albo jak szykowaliśmy jakiś wyjazd i ktoś nawalił, trzeba było wszystko odwołać. Teraz? Chciałabym, żeby każda osoba, która na swoje życie narzeka, mogła tu z nami na oddziale pomieszkać tydzień. Nawet nie, trzy dni wystarczą. Nie żeby zachorowała, ale żeby mogła dotknąć tego, z czym my tu walczymy na co dzień. Dla mnie, po trzech miesiącach leczenia tutaj, świat stał się prostszy, bezproblemowy.
I mówisz to na tarasie szóstego piętra Centrum Onkologii, parę godzin po chemii i tuż po punkcji...
Jak wylądowałam w szpitalu, odwiedzało mnie mnóstwo ludzi, każdy chciał zobaczyć, jak się trzymam, w jakim jestem stanie. Ja się uśmiechałam przez cały czas, ale to był taki śmiech przez łzy. A teraz mogę ci powiedzieć tak: strach ma wielkie oczy. Nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej.