UrodaAtrakcyjnym łatwiej o pracę? Niekoniecznie

Atrakcyjnym łatwiej o pracę? Niekoniecznie

Choć atrakcyjność w życiu pomaga, w budowaniu kariery przywiązujemy do niej zbyt dużą wagę

Atrakcyjnym łatwiej o pracę? Niekoniecznie
Źródło zdjęć: © 123RF

03.09.2015 | aktual.: 07.06.2018 15:04

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Urodziwym koleżankom i kolegom chętnie przypisujemy łatkę liderów, którym łatwiej radzić sobie zarówno w życiu szkolnym, jak i na rynku pracy. Kiedy przychodzi nam pisać CV, wiele czasu poświęcamy na dobór zdjęcia. Nie tędy droga. Choć atrakcyjność w życiu pomaga, w budowaniu kariery przywiązujemy do niej zbyt dużą wagę. Rekruterzy coraz wyżej cenią sobie nasze doświadczenie.

Badania z ostatnich lat mogły uśpić naszą czujność. - Psycholodzy przez wiele lat podkreślali uprzywilejowany status osób atrakcyjnych. Prowadzone przez nich badania wielokrotnie wskazywały na to, że już od najmłodszych lat przypisujemy im więcej pozytywnych określeń, chętniej wróżymy im sukces, częściej wchodzimy z nimi w relacje, a nawet bardziej jesteśmy skłonni wierzyć w ich niewinność. Przewagę osób urodziwych dostrzegano też w procesie rekrutacji, gdzie dawano im większe szanse otrzymania stanowiska – mówi Łukasz Jarota, członek zarządu Studio Wiedzy Sp. z o.o.

Choć starając się o stanowisko związane z bezpośrednią obsługą klienta reprezentatywność jest konieczna, w większości przypadków wygląd nie jest nawet w połowie tak ważny, jak nasze kompetencje. Badania przeprowadzone zarówno w Polsce, jak i w Izraelu czy Australii, pokazują, że atrakcyjni fizycznie kandydaci nie zawsze są na pozycji uprzywilejowanej.

Uroda bardziej sprzyja mężczyznom

Według badaczy australijskich uroda sprzyja przede wszystkim mężczyznom. Andrew Leigh, były wykładowca Australian National University, i Jeff Borland z Uniwersytetu w Melbourne dowiedli, że atrakcyjniejsi mężczyźni zarabiają o 22 proc. więcej od średniej,z kolei ci niezbyt atrakcyjni – o 26 proc. mniej. Badania nie wykazały takiego zjawiska wśród atrakcyjnych kobiet, co według naukowców wynika ze stereotypu, zgodnie z którym atrakcyjna kobieta nie może być inteligentna.

Wpływ atrakcyjności na odzew na wysłane CV zbadali z kolei naukowcy z izraelskiego Uniwersytetu Ben-Guriona. Okazało się, że odpowiedzi ze strony pracodawców doczekało się 19,9 proc. kandydatów ocenionych jako przystojnych. Wśród pozostałych wynik ten wyniósł nieco mniej, bo 13,7 proc. Zainteresowanie aplikacjami kobiet zależało natomiast od tego, czy za rekrutację odpowiadały agencje zatrudnienia, czy działy HR pracodawców. Kiedy rekrutacja była prowadzona bezpośrednio, atrakcyjne kobiety otrzymywały odpowiedź dwa razy rzadziej niż te mniej atrakcyjne. Powód? W branży HR dominują rekruterki, które w kandydatkach widzą potencjalne rywalki.

W Polsce, jak wynika z przeprowadzonego w ramach pracy dyplomowej badania Natalii Ruszkowskiej z SWPS, rekruterzy najwyżej oceniają „atrakcyjnych mężczyzn aplikujących na wysokie stanowiska związane z typowo męskimi zawodami”. 60 osób zajmujących się rekrutacją, zarówno w przedsiębiorstwach, jak i agencjach doradztwa personalnego, mieli ocenić CV wraz z dołączonymi do dokumentów zdjęciami. „Atrakcyjni kandydaci są oceniani jako nie tylko bardziej szczerzy i inteligentni od osób nieatrakcyjnych, ale przede wszystkim jako sympatyczniejsi, bardziej ugodowi i dynamiczni” - czytamy w raporcie.

Wygląd, jak podkreślała Natalia Ruszkowska, nie wpływał jednak na ocenę doświadczenia i pracowitości kandydatów. Co więcej, atrakcyjność najważniejsza była przy ocenianiu mężczyzn. Wśród kobiet miała ona znaczenie wyłącznie w przypadku aplikacji do typowo damskiej pracy, np. na stanowisko sekretarki. Kandydatom niełatwo jednak odzwyczaić się od przekonań o magicznym wpływie urody na powodzenie w życiu zawodowym. Lekarze medycyny estetycznej nie ukrywają, że wśród pacjentów nie brakuje osób, które zabiegami odmładzającymi i upiększającymi chcą zwiększyć swoje szanse na rynku pracy.

Urlop w gabinecie medycyny estetycznej Z dobrodziejstw medycyny estetycznej, jak twierdził dwa lata temu dr Russell Knudsen z Australii, w celu utrzymania obecnej posady lub zwiększenia swoich szans w procesie rekrutacyjnym najczęściej korzystają mężczyźni po 40-tce. Pewności siebie najczęściej dodają sobie wypełnianiem zmarszczek i botoksem. Strach przed utratą pracy częściowo paraliżuje też Chinki. Dyskryminacja kobiet powyżej 28. roku życia skłania je do poddawania się zabiegom wyszczuplającym czy plastyce powiek i nosa. Pacjentów, którzy „odmładzają się” na potrzeby rynku pracy i powodzenia w życiu zawodowym nie brakuje też w Polsce.

Dr Marek Wasiluk, właściciel warszawskiego Centrum Medycyny Nowoczesnej Triclinium, szacuje, że osoby przychodzące do kliniki z takich pobudek stanowią ok. 15 proc. Jak mówi, przeważają wśród nich pacjenci, którzy można powiedzieć, pracują swoim wyglądem. - Są to modelki, aktorki, prezenterki i celebryci. One często przychodzą do gabinetu medycyny estetycznej ze względów zawodowych, ponieważ naturalnie dobry wygląd jest im niezbędny. Wykonują przeróżne zabiegi poprawiające urodę, upiększające i odmładzające – wyjaśnia.

Polskie gabinety medycyny estetycznej nieco rzadziej odwiedzają też biznesmeni, którzy decydują się jednak na nieco inne zabiegi. Najbardziej problematycznymi kwestiami są dla nich nadpotliwość, rumień i trądzik różowaty, wykonane w młodości tatuaże, blizny i wypadanie włosów. - Przeszkadzają w życiu zawodowym, bo się źle kojarzą i wywierają złe wrażenie, a przez to mogą być barierą. Ta grupa decyduje się nie tyle na zabiegi upiększające, a bardziej korygujące konkretne defekty – podkreśla lekarz medycyny estetycznej.

Pacjenci odwiedzający gabinety z przyczyn zawodowych preferują zabiegi nieinwazyjne. - Takich „inwazyjnych”, w sensie związanych z długą rekonwalescencją zabiegów jest niewiele. Obecnie nowoczesna medycyna estetyczna działa metodami ingerującymi na wnętrze tkanki, jednocześnie pozostawiając skórę na zewnątrz prawie nietkniętą – mówi dr Marek Wasiluk. Niekiedy decydują się jednak na procedury wiążące się z dłuższym czasem rekonwalescencji, czyli dochodzenia skóry do siebie po zabiegu.

Przykładem jest zabieg laserem frakcyjnym, który mocno odświeża i odmładza skórę. Na jego efekty trzeba jednak chwilę poczekać. Jak wyjaśnia nasz rozmówca, skóra po takim zabiegu łuszczy się i goi przez około tydzień. - Osoby aktywne zawodowo zwykle nie mogą sobie pozwolić na wiele dni ukrywania się w domu lub chodzenia do pracy z łuszczącą lub mocno zaczerwienioną skórą, ale chcą wykonywać zabiegi bardziej inwazyjne. Dlatego często planują takie terapie w okresie świątecznym lub urlopowym – dodaje dr Marek Wasiluk.

Doświadczenie na szczycie listy wymagań

Psychologia od lat utwierdzała ludzi w przekonaniu, że atrakcyjność fizyczna ułatwia tak znalezienie, jak i utrzymanie posady. Próbując oszukać czas nietrudno było więc pominąć inne ścieżki rozwoju. Tymczasem może się okazać, że środki zainwestowane w zabiegi medycyny estetycznej lepiej byłoby przeznaczyć na podniesienie kwalifikacji. Tym bardziej, że rekruterzy obalają tezy stawiane jeszcze kilka lat temu przez psychologów.

- Lepsze „opakowanie” nie jest już jednym z kluczowych argumentów, który pomaga w zdobyciu posady. Co prawda jeszcze nie tak dawno kandydat, który lepiej prezentował się wizerunkowo, miał większe szanse na zatrudnienie, nawet pomimo gorszych kwalifikacji. Dziś jednak podejście osób rekrutujących zmieniło się diametralnie. Z prostego powodu, coraz trudniej o dobrego pracownika – mówi Łukasz Jarota. Zmiany w postrzeganiu atrakcyjności kandydatów zdaje się potwierdzać opublikowany wiosną tego roku raport Pracuj.pl „CV okiem rekruterów”.

Z przeprowadzonych na zlecenie portalu badań TNS Polska wynika, że rekruterzy na analizę zdjęć przeznaczają zaledwie 3 proc. czasu poświęconego na przejrzenie CV. Największą wagę przywiązują do doświadczenia (58 proc. czasu), a w dalszej kolejności do wykształcenia (9 proc.) i umiejętności (5 proc.). Jak wyjaśniała na łamach portalu Pracuj.pl Joanna Przybylska z Sigmar Recrutiment Poland, zdjęcie w CV rekruterowi pomaga jedynie lepiej zapamiętać kandydata po spotkaniu, utożsamić daną osobę z określonym doświadczeniem czy karierą zawodową.

- Tylko odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu może przynieść firmie oczekiwane korzyści. Nie ma dziś miejsca ani czasu na podejmowanie złych decyzji personalnych. Dlatego atrakcyjność kandydata to dziś jeden z ostatnich czynników, które mogą wpłynąć na angaż – podkreśla Łukasz Jarota.

Komentarze (3)