Smutne życie sekretarki
Bettie postanowiła radzić sobie na własną rękę, skoro matka jej nie chciała. W gimnazjum była prymuską. Marzyło jej się aktorstwo i była nawet szefem szkolnego kółka teatralnego. Na ostatnim roku wygrała stypendium Peabody College w Nashville. Tam zaczęła studiować pedagogikę.
Wiodła nudne życie mężatki i nauczycielki. Szybko zraziła się do zawodu, bo powtarzanie dzieciom wciąż tego samego, nie było dla niej. Opuściła męża i wyjechała do Hollywood, by wreszcie zacząć robić to, co kochała - grać na scenie. Wymarzona praca była jednak daleka od ideału. Jeden z producentów miał powiedzieć jej, że da jej pracę, jeśli będzie dla niego "miła". Takich sytuacji miała jeszcze kilka. Później przyznała, że wielokrotnie wytykano jej, że może powinna tak zacząć swoją karierę, byłoby jej łatwiej. - Seks jest częścią miłości i nie powinno się go uprawiać, jeśli nie jest się zakochanym. A ja zdecydowanie nie byłam - opowiada.
W ciągu dnia pracowała więc jako sekretarka, wieczorami szkoliła się w aktorstwie. Pomagał jej Herbert Berghoff, który jako jedyny nie widział w niej obiektu pożądania. Przedstawiał ją kolejnym osobom z branży i nawet udało jej się zagrać w kilku telewizyjnych produkcjach. Ten najważniejszy okres życia miał jednak dopiero nadejść.