O krok mniej
Janusz Sibora zwraca także uwagę na to, że kobiety z francuskiej polityki od zawsze interesowały się modą, czerpały z żurnali. - Ostentacja i manifestowanie bogactwa strojów przez żony polityków nie są dobrze widziane. Trzeba postawić sobie pytanie – na ile pierwsza dama może być trendestterką, a na ile musi wpisać się w klimat. Michelle Obama niewątpliwie była trendsetterką, ale była też królową casualu. Wiedziała, kiedy, jak się ubrać stosownie do okazji. Jeżeli chcemy się dzisiaj komunikować, musimy to robić stosownie. Lepiej ubrać się o „krok do tyłu” niż za bardzo „naprzód” - komentuje.