Sesja okładkowa dla "Playboya"
Joanna Przetakiewicz oczywiście nie mogła pominąć tematu sesji okładkowej dla "Playboya". - W "Playboyu" nie pokazałam żadnych newralgicznych miejsc. To było raczej symboliczne. Podczas sesji mieliśmy niezły bój przez pewien moment, ponieważ... (i tu przerwała myśl, wyjaśniając, co na zdjęciach było poprawiane w Photoshopie - przyp. red.). Przedłużaliśmy sznureczki od mojej maski, które zasłoniły sutki, więc newralgiczne miejsca zostały sprytnie ukryte. Uważam, że to, co pokazałam, było wystarczające. Nie miałam potrzeby pokazania jeszcze więcej - wyjaśniła i dodała, że zdaje sobie sprawę z tego, że jej sesja w "Playboyu" była oznaką odwagi. - To był przełomowy moment, w którym bardzo dużo zaryzykowałam. Oczywiście byłam gotowa na to ryzyko w 100 proc. Stwierdziłam, że niech się dzieje, co chce - mówiła.