Głosy znad Wisły
Na polskim podwórku również nie brakuje gwiazd, dla których początki macierzyństwa były trudne. Monika Richardson, Dorota Gardias czy Agnieszka Chylińska otwarcie mówiły o przepłakanych dniach i nocach. Bywa, że wypowiedzi gwiazd są pierwszym (a czasem - jedynym) źródłem informacji dla wielu kobiet. Niestety, znacząca część lekarzy i położnych nadal pomija kwestię zdrowia psychicznego młodych matek. Nie informują ich o zagrożeniu apatią poporodową, która może przekształcić się w depresję, a problemy z samopoczuciem zrzucane są na karb hormonów czy przemęczenia. Marta, która w listopadzie urodziła córeczkę, przez całą ciążę i pobyt w szpitalu przy okazji porodu nie usłyszała ani razu terminu „depresja poporodowa”. - Moja lekarka prowadząca przypominała mi tylko, żebym nie brała na siebie zbyt wiele obowiązków. Że priorytety to ja i moje dziecko. Ale nie mówiła, że jeśli obniżony nastrój, ból i wszelkie inne objawy utrzymują się, mogę mieć do czynienia z depresją. Podobnie było w szkole rodzenia, choć przyznaję, że położne starały się uczulić ojców. Przypominały im, że mają wobec dziecka takie same obowiązki jak matka i że ich partnerka potrzebuje wsparcia, ale też wyrozumiałości. Myślę, że mój tata trzydzieści lat temu nie usłyszał takiego zdania od nikogo. Na szczęście poradził sobie z ojcostwem po mistrzowsku - dodaje Marta.
Moja koleżanka na szczęście nie doświadczyła żadnych problemów ze spektrum depresji. Ale inne kobiety nie mają tyle szczęścia. Jeśli do tego nie wiedzą, gdzie szukać pomocy, ich dalsze losy mogą być dramatyczne. A jak pokazuje historia Chrissy - właściwa diagnoza to najważniejszy krok na drodze do pełnego wyzdrowienia.