Pod rękę z władzą?
Maryla Rodowicz, jako jedna z tych artystek, której udało się zrobić oszałamiającą karierę, także zagraniczną, w siermiężnych czasach PRL-u, często wywiadach musi się tłumaczyć ze swoich związków z komunistyczną władzą. Jak przyznała w rozmowie z „Wysokimi Obcasami”, nie była fanką socjalizmu, lecz buntowała się tylko wewnętrznie. „Nie uważam, że jako estradowa artystka robiłam coś niewłaściwego, że wzięłam udział w jakiejś podłości. Owszem, śpiewałam w Kołobrzegu czy na Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze, ale nie sądzę, żeby to była jakaś zdrada czy obrzydlistwo. Nie śpiewałam piosenek wychwalających partię, czy nawet Nową Hutę” – wspomina.