Życie na walizkach
W życiu na walizkach najtrudniejsze są dla niej wszystkie decyzje dotyczące dzieci, w szczególności jeśli chodzą już do szkoły. Jej syn Marcel był w połowie pierwszej klasy, gdy Kamil podpisał kontrakt z klubem w Turcji. - Wylądowaliśmy w Sivas, mieście, gdzie po ulicach chodziły osiołki, więc raczej nie spodziewaliśmy się, że będzie tam międzynarodowa szkoła. Przez pół roku uczyłam go więc sama, w domu, a potem zdawał w Polsce specjalny egzamin w kuratorium - wspomniała. - Z kolei w Rennes we Francji Marcel świetnie czuł się w szkole, ale kiedy wróciliśmy do Polski okazało się, że różnice programowe były tak duże, że zamiast do szóstej, musi iść do piątej klasy, by nadrobić zaległości - dodała. Dominika przyznała, że przy takim życiu na walizkach trudno sprawić, by wszyscy byli szczęśliwi. Jej córka uwielbia swoje przedszkole w Szczecinie, ale czasem musi niestety je opuścić, żeby wyjechać do domu w Anglii. - Nie narzekamy i szanujemy to, co mamy - kwituje żona Grosickiego.