Tyle jeszcze jest do zobaczenia
Halika poznała w 1974 roku w czasie pobytu w Meksyku, dokąd trafiła na roczne stypendium. Stało się tak dzięki Ryszardowi Badowskiemu, który zamówił u niej wywiad ze słynnym podróżnikiem dla telewizji. To właśnie wtedy coś między nimi "zaiskrzyło".
Z pierwszym mężem rozstała się w zgodzie. Podobnie jak Halik, który dla swej wielkiej miłości odszedł od pochodzącej z Francji żony Pierette, z którą miał syna Ozanę. Elżbieta Dzikowska ani w pierwszym, ani w drugim małżeństwie dzieci nie miała. - Gdybym miała, bardzo bym je kochała. Ale że nie mam, to mi ich nie brak - stwierdziła z rozbrajającą szczerością w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów".
23-letnie życie z Tonym Halikiem było pasmem podróży. Zakochani małżonkowie jednak nie wszędzie wyruszali razem. Halik nigdy nie towarzyszył żonie w wycieczkach po Bieszczadach, a ona puszczała go samotnie na Wyspy Alandzkie ("bo tam często pogoda sztormowa, a ja cierpię na chorobę morską").
W trakcie wspólnych wypraw, których owoce można było zobaczyć w ponad 300 odcinkach "Pieprzu i wanilii", role małżonków były sprawiedliwie podzielone. - Ja wymyślałam filmy, on robił operatorkę. A potem ja je realizowałam, montowałam, pisałam komentarze, dorabiałam muzykę. Tony miał charyzmę, więc wszyscy bardzo go lubili i pięknie do dzisiaj go wspominają. A ja, żeby uczcić i podtrzymać pamięć o nim, otwierałam już kilkanaście szkół jego imienia - mówiła dla WP.
Legendarna podróżniczka zaprasza wszystkich miłośników wielkiej przygody do odwiedzenia w Toruniu Muzeum Podróżników imienia Tony'ego Halika przy ulicy Franciszkańskiej 9 i 11. A ona sama? - Zostało mi jeszcze wiele krajów do odwiedzenia. Świat jest ciekawy, ciągle można jeszcze zobaczyć coś nowego - dodaje.
Witold Chrzanowski