Na planie zawsze były chusteczki
"Wydaje się, że program się kończy, wytrzesz oczy i już. A mija dziesięć lat i ja tu płaczę przy tobie, kiedy opowiadam. Zasypiesz sobie to, zasypiesz, a potem się to rozgrzebie i znów boli" – wyznała ze wzruszeniem. Kolejna historia zasypywała poprzednią. Takie domino sprawiało, że dziennikarka, wracając do domu totalnie się wyciszała: "Wracałam w kompletnej ciszy. I jak na zbawienie czekałam na jakiś telefon, żeby się nim zająć. (…) Tego się chwytałam, rozmowy o następnej ważnej sprawie".
Ciągły zastrzyk stresu spowodował u dziennikarki problemy zdrowotne: "Jednym ludziom [stres] odkłada się w narządach wewnętrznych, dostają wrzodów żołądka. A u mnie w mięśniach. Wszystko się spina i boli mnie kręgosłup". Od rehabilitantki dostała sugestię : "Pani za dużo na siebie bierze". Chodziło o zbyt wiele ludzkich emocji, problemów i rozterek. Ale dziennikarka pomaganie ma we krwi, odkąd jako harcerka dostała zadanie: zaopiekować się starszą osobą.
"Zawsze twierdziłam, że jeżeli w programie pomogę jednej osobie, warto go robić" – podsumowała w wywiadzie.