Nareszcie jest sobą!
"Zawsze byłam odważną kobietą gotową sprzeciwić się rządom, ale nie mężczyznom. Byłam jak kameleon, taką kobietą, jaką oni chcieli we mnie widzieć" opowiada Fonda. I zaznacza, że przy Perry'm czuje się sobą.
Czy uważacie, że aktorka posunęła się trochę za daleko ze swoimi zwierzeniami? A może to dobrze, że zrywa ze stereotypem babci, dla której seks i pożądanie są już tylko wspomnieniem?
(ma)