UrodaJesteś kobietą? Za wiele produktów zapłacisz więcej

Jesteś kobietą? Za wiele produktów zapłacisz więcej

The New York City Department of Consumer Affairs (nowojorski, miejski odpowiednik urzędu ochrony konsumentów) porównało ceny 800 identycznych produktów, które różniły się tylko opakowaniem: połowa była skierowana do kobiet (różowe opakowania, etc), połowa miała neutralne bądź „męskie” opakowania. Pod lupę wzięto dziecięce zabawki i ubrania, kosmetyki, odzież dla dorosłych. Okazało się, że produkty kierowane do kobiet i dziewczynek średnio są o 7 proc. droższe, niż te same produkty kierowane do mężczyzn i chłopców.

Jesteś kobietą? Za wiele produktów zapłacisz więcej
Źródło zdjęć: © 123RF
Aleksandra Kisiel

27.12.2015 12:50

The New York City Department of Consumer Affairs (nowojorski, miejski odpowiednik urzędu ochrony konsumentów) porównało ceny 800 identycznych produktów, które różniły się tylko opakowaniem: połowa była skierowana do kobiet (różowe opakowania, etc), połowa miała neutralne bądź „męskie” opakowania. Pod lupę wzięto dziecięce zabawki i ubrania, kosmetyki, odzież dla dorosłych. Okazało się, że produkty kierowane do kobiet i dziewczynek średnio są o 7 proc. droższe, niż te same produkty kierowane do mężczyzn i chłopców.

Pracownicy nowojorskiego urzędu zajrzeli zarówno do wielkich marketów jak Target, drogerii czy sklepów z zabawkami. We wspomnianym hipermarkecie sprzedawano identyczne hulajnogi dla dzieci. Różniły się tylko kolorem – ta dla dziewczynek była różowa i ceną: dla dziewczynek- 50 dolarów, dla chłopców – 25. Gdy raport z kontroli został ujawniony, Target błyskawicznie wyrównał ceny, tłumacząc się błędem systemowym. To ulubiona wymówka wielkiej sieci, którą co i rusz przyłapuje się na finansowej dyskryminacji kobiet. Jednak największe dysproporcje cenowe zostały ujawnione w sektorze kosmetycznym. Szampony, żele pod prysznic i odżywki dla kobiet są średnio o połowę droższe, niż te dla mężczyzn, choć ich skład jest identyczny. Podobnie sprawa ma się z ostrzami do maszynek do golenia. Te różowe są o 10 proc. droższe niż zielone czy niebieskie, choć różni je tylko kolor.

Gdyby podobne badania przeprowadzić w Polsce, zapewne mielibyśmy podobne wyniki. Finansowa dyskryminacja, choć oczywista, nie jest zabroniona. Sprzedawca zawsze może tłumaczyć wyższą cenę kosztami produkcji, reklamy czy transportu. A jeśli dołożyć do tego fakt, że przeciętna kobieta zarabia o 25 proc. mniej niż mężczyzna, całość układa się w bardzo niesprawiedliwy obraz.

Zawyżanie cen oparte na płci konsumentów to praktyka stara jak świat. W niektórych stanach USA zabronione jest ustalanie cen usług na podstawie płci klienta. Zatem w salonie fryzjerskim czy pralni zapłacimy tyle samo za męskie i damskie cięcie czy czyszczenie białej koszuli. Oczywiście pod warunkiem, że wykonanie jednej i drugiej usługi wymaga takiego samego nakładu pracy. W Polsce przepisy takie nie funkcjonują, dlatego większość salonów fryzjerskich pobiera od kobiet dwu, a nawet trzykrotnie większe opłaty niż od mężczyzn. Jeszcze niedawno europejskie towarzystwa ubezpieczeniowe pobierały od kobiet wyższą opłatę, bo te żyją dłużej. Na szczęście praktyka ta została zdelegalizowana przez przepisy Unii Europejskiej.

Które marki modowe dyskryminują kobiety? Jak wynika z raportu nowojorskiego urzędu, największe dysproporcje cenowe zaobserwowano w Club Monaco (ubrania damskie są o 30 proc. droższe od identycznych, męskich), Urban Outfitters (kobiety zapłacą tam 25 proc. więcej) i Levis (24,3 proc).

Ravi Dhar, dykrektor Center for Customer Insights w Yale School of Management, tłumaczy, że sposób w jaki postrzegamy “kobiece” produkty może tłumaczyć, dlaczego ceny zawyżane są na podstawie płci. „Większość męskich towarów nie jest postrzegana jako produkty dla mężczyzn. Są postrzegane jako produkty, pozbawione płci. Co oznacza, że różowa wersja tego samego przedmiotu, jest w jakiś sposób „specjalna”. A jak coś jest „specjalne” to musi to być odzwierciedlone w cenie,” mówi.

Owszem, podział na produkty dla niej i dla niego wziął się ze stereotypów płciowych, które producenci przenieśli na rynek. Ale nasza potrzeba posiadania rzeczy zrobionych „specjalnie dla nas”, spersonalizowanych również sprawia, że ten podział nadal funkcjonuje. I słono za niego płacimy.

Aleksandra Kisiel/ Kobieta WP

POLECAMY:

Źródło artykułu:WP Kobieta
Zobacz także
Komentarze (1)