Koniec różowego terroru!
Co dalej? Akcja PinkStinks trwa, wywołała już dyskusję w brytyjskich mediach, na stronie Facebook zgromadziła już ponad 3 tysiące zwolenników, sprowokowała nawet reakcję minister sprawiedliwości Bridget Prentice, która poparła ten niezwykły społeczny ruch. Pani minister stwierdziła, że narzucanie dziewczynkom różowych produktów to seksizm.
Wielu komentatorów stuka się w czoło, bo jak można zwalać tak ważne problemy jak dyskryminacja na rynku pracy na kolor zabawek i sukienek? Jednak siostry Moore nie zrażają się takimi komentarzami i apelują do sieci ELC, aby zapewniła dziewczynkom zabawki, które nie zamienią je w „pasywne, wystrojone księżniczki”. A rodziców namawiają, aby podczas polowań na świąteczne prezenty dla swoich pociech zbojkotowali sklepy ELC.
Czy akcja ma szansę dotrzeć także do Polski? Julia Kubisa z fundacji MaMa w wypowiedzi dla dziennika "Metro" stwierdziła, że w Polsce taka kampania na razie nie spotkałaby się z tak dużym odzewem jak w Wielkiej Brytanii, ponieważ Polacy są konsumentami znacznie mniej świadomymi niż Brytyjczycy. Przyznała jednak, że Fundacja pracuje nad podobną inicjatywą.