Jacques Fath idzie pod prąd
Ubierał największe gwiazdy kina, takie jak Rita Hayworth, Greta Garbo czy Ava Gardner. Wśród jego klientek znalazła się także Eva Peron. Podczas gdy znani francuscy projektanci mody pozostawali pod ciągłym wpływem wysokiego krawiectwa, couturier Jacques Fath postanowił pójść w zupełnie inną stronę. Podpisał kontrakt z amerykańskim producentem Josephem Halpertem, w ramach którego miał stworzyć dwie kolekcje pret-a-porter, sygnując je nazwą "Jacques Fath for Joseph Halpert".
W 1954 roku Fath stworzył linię pret-a-porter "Jacques Fath Universite". Już wtedy cieszył się opinią twórcy mającego zdolność do przewidywania przyszłych trendów. Nic więc dziwnego, że jego pomysł zaniepokoił projektantów haute couture, którzy wzbraniali się od wszelkich rewolucji w modzie. Jego projekty przypadły do gustu o wiele młodszej klienteli, łączyły w sobie elegancję i seksapil oraz wprowadziły do mody niespotykaną dotąd dynamikę - przede wszystkim dzięki temu, że Fath projektował na żywych modelkach, zamiast na manekinach.
Niestety, dalsze plany podboju rynku mody zostały niespodziewanie przerwane, gdyż Fath w tym samym roku zmarł na białaczkę. Po jego śmierci firma prosperowała jeszcze przez 3 lata, do momentu, kiedy nie została zamknięta przez jego żonę w 1957 roku.