Danuta - jedyna, prawdzia miłość Marka Grechuty
Jedyną i największą miłością Marka Grechuty była jego żona, Danuta. To ona trwała z nim w chorobie i w okresach spokoju. Poznali się w Krakowie, kiedy kobieta studiowała pedagogikę. Po trzech latach związku, Grechuta zaproponował jej małżeństwo. Bez żadnych oświadczyn i uniesień powiedział wprost, że tylko tym sposobem dostaną przydział na większe mieszkanie.
Danuta opowiada, że ze zmarłym przed kilku laty mężem, byli sobie bardzo bliscy i nawzajem potrzebni. Kiedy Marek zajmował się twórczością, żona zupełnie odciążała go w obowiązkach domowych. W trudniejszych momentach, gdy choroba dawała o sobie znać, to ona była jego pielęgniarką i opiekunką. Pomagała mu w napadach depresji i to dzięki niej trzymał się rzeczywistości.
Dwa lata po ślubie, na świat przyszedł ich ukochany syn. Równie wrażliwy i uzdolniony jak ojciec, Łukasz był wychowywany w "złotej klatce". Rodzice bardzo o niego dbali, ale w którymś momencie zaczął czuć się ograniczony i osaczony. Wszędzie odbierano go jako "syna swojego ojca", co również go denerwowało. W 1999 roku po raz pierwszy wyszedł z domu, nikogo nie informując. Grechutowie odchodzili od zmysłów, a ich syn w tym czasie podróżował po Polsce. Łukaszowi zdarzało się to później jeszcze wiele razy, a jego wycieczki były coraz dalsze (rodzice poszukiwali syna nawet za pośrednictwem mediów, a on w tym czasie zwiedzał Europę). Marek Grechuta nigdy nie otrząsnął się po tym, co zrobił jego jedynak. Napady depresji się nasiliły, a piosenkarz coraz częściej tracił kontakt z rzeczywistością. Nadal jednak pracował, a wszystko dzięki pomocy żony. W październiku 2006 roku odszedł w spokoju, we własnym domu. Żona Danuta do dzisiaj dba o pamięć o swoim mężu i wielkim artyście.