Marta K. miała umrzeć podczas sadomasochistycznego seksu. Sprawa śmierci aplikantki wróciła po latach

- Mam w mieszkaniu martwą kobietę - powiedział policji adwokat Maciej T. w nocy z 1 na 2 stycznia 2010. Miał dwa promile alkoholu we krwi, a na ciele liczne ślady walki. W salonie martwa leżała jego aplikantka. Właśnie podjął kolejną próbę wyjścia z więzienia.

Marta K. miała umrzeć podczas sadomasochistycznego seksu. Sprawa śmierci aplikantki wróciła po latach
Źródło zdjęć: © newspix.pl | Tomasz Rytych
Marianna Fijewska

08.05.2018 | aktual.: 08.05.2018 12:10

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Mężczyzna od początku nie przyznawał się do winy. Twierdził, że z młodą aplikantką łączyła go jedynie relacja seksualna (był wówczas w związku z inną kobietą). Marta K. miała preferować seks sadomasochistyczny. Adwokat twierdził, że prosiła go często, by podczas stosunku zasłaniał jej usta ręką i zatykał nos. Tak samo miało stać się feralnej nocy - z późniejszych zeznań oskarżonego wynikało, że kobieta nagle przestała oddychać. Wtedy miał rozpocząć masaż serca i zadzwonić na policję.

Biegła wydała ekspertyzę - do śmierci doprowadziło uduszenie w przebiegu dławienia i zamykania otworów oddechowych. Prokuratura nie miała żadnych wątpliwości, że doszło do zamierzonego zabójstwa. Kilkunastu jego znajomych miało złożyć wniosek o zamianę aresztu na poręczenie majątkowe w wysokości 3,3 mln zł. Sąd nie przychylił się do stawianych żądań.

W grudniu 2013 roku w Sądzie Okręgowym w Lublinie zapadł prawomocny wyrok - Maciej T. został skazany na 25 lat więzienia. Sprawę opisywał wówczas Wprost, zdaniem dziennikarzy mężczyzna był bardzo zaskoczony wyrokiem.

Od 2013 roku Maciej T. wiele razy starał się wyjść z więzienia. Do sądu kilkukrotnie wpływały zawiadomienia, aby sprawą jeszcze raz zajęli się śledczy. Oddalano je, bo dowody wydawały się jednoznaczne.

Jak poinformowała Gazeta Krakowska, Maciej T. postanowił złożyć prywatny akt oskarżenia przeciwko biegłej zajmującej się sprawą. To właśnie jej ekspertyza, zgodnie z którą kobieta została pobita i uduszona, stanowiła najmocniejszy dowód w sprawie przeciwko prawnikowi. Maciej T. oskarżył biegłą o stronniczość. Jej proces już wkrótce rozpocznie się w Sądzie Rejonowym w Ostrołęce. Mężczyzna ma nadzieję, że podważenie ekspertyzy zmieni prawomocny wyrok sprzed trzech lat.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (398)