Dzieciństwo spędziła w szpitalach
Wojciechowska nigdy nie miała szczęścia do zdrowia. Przeżyła kilka poważnych wypadków. Miała 7 lat, gdy spadła ze schodów i straciła przytomność. Kilka lat później do wanny, w której się kąpała, wpadła podłączona do prądu suszarka do włosów. Innym razem w wypadku na motorówce poparzyła sobie całą twarz. Jako 17-latka złamała kręgosłup.
- Najpierw złamanie kręgosłupa na nartach, potem wypadek samochodowy, w którym zginął mój przyjaciel. Pamiętam tę myśl, kiedy ocknęłam się po wypadku. Rafał nie żył, a ja wyszłam z tego cało. On osierocił trójkę dzieci, zostawił żonę, a ja, singielka, żyłam. Pomyślałam sobie, że to jest niesprawiedliwe. Ale później poczułam, że to jest znak, że teraz muszę przeżyć życie swoje i jego – mówiła w wywiadzie dla „Gazety Wrocławskiej”.
Lekarze zdiagnozowali u niej także nowotwór. - W wieku 19 lat przechodziłam chemioterapię i wiem, jaki to koszmar. Warunki były koszmarne. Całe leczenie odbywało się na forum, bez żadnej intymności, to było straszne... Byłam wtedy dorastającą dziewczyną, młodą kobietą. Tym bardziej to było uwłaczające mojej godności – dodała.
Jej mama, Joanna Wojciechowska, wyznała po latach: „moje dziecko cztery razy umierało mi na rękach, a ja razem z nim. Dopiero po latach mogę o tym mówić, bo za bardzo bolało. Przeżyła tyle, że mogłabym napisać książkę”.