Boski żigolo?
Moim wielkim błędem było to, że nie miałam czasu na to, aby wcześniej „obejrzeć” tego żigolo – mówi ze złością. – Owszem, był przystojny, przyjechał po mnie pod dom samochodem, otworzył drzwi, odwiózł, był miły. Ale niestety miał koszmarny akcent, ubogie słownictwo i lepiej, gdyby się nie odzywał. Poprosiłam go delikatnie, żeby nie mówił za dużo w towarzystwie moich znajomych z pracy. Dopiero w teatrze, w świetle lamp zobaczyłam, że ma brud za paznokciami i niewyczyszczone buty. Natychmiast go wysłałam do łazienki. Z butami coś się dało zrobić, ale czarne paznokcie zostały. Modliłam się, żeby nikt ze znajomych nie podszedł do nas blisko i tylko witałam się z daleka.