Tamara Łempicka: mała symulantka
Tamara Łempicka jest średnią kandydatką do wyniesienia na patriotyczne ołtarze. Nie dość, że jej ojciec był rosyjskim Żydem, to jeszcze jako 9-latka zaczęła udawać rozmaite choroby, żeby tylko wyjechać z Polski. W ten sposób wymuszała na rodzicach m.in. coroczne wakacje we Włoszech. Koniec końców symulując choroby wymusiła przeniesienie. Z warszawskiej pensji dla panien Łempicka trafiła do szkoły w Lozannie. Szwajcarskie miasto okazało się dla żywiołowej nastolatki jeszcze nudniejsze niż Warszawa.
Na świat przyszła 16 maja 1898 jako Maria Gurwik-Górska. Imię Tamara wybrała dla siebie później. Zawsze poszukiwała oryginalności.
Nazwisko Łempicka to pamiątka po pierwszym mężu, za którego wyszła wcześnie, bo już jako 18-latka. Wybranek był Polakiem i podobnie jak jej ojciec prawnikiem, do tego spokrewnionym z Cyprianem Kamilem Norwidem. Poznała go na wakacjach z ciotką – jej rodzice byli właśnie w trakcie rozwodu i Tamara odmówiła spędzania z nimi czasu.
Ślub wzięli rok później w Petersburgu, w którym się poznali. W Rosji zastała ich rewolucja październikowa. Tadeusz Łempicki został aresztowany przez Bolszewików. Tamara chciała wracać do kraju, ale nie mogła. Ich córka Kizette miała zaledwie miesiąc.
Tamarze udało się uwolnić męża. Uwiodła szwedzkiego konsula, który pomógł jej uciec z córką z Rosji. Kilka tygodni później spotkała się z ocalonym mężem w Kopenhadze. To był jednak dopiero początek problemów…