Na scenie od zawsze
Na deskach teatru zadebiutowała w „Szczęśliwych dniach” Pugeta w 1939 roku. W zależności od wieku jej role się zmieniały. Jak sama podkreślała, najczęściej grała kobiety energiczne, kobiece, ale przy tym takie „z krwi i kości”. – Najtrudniejsze dla kobiety jest, jak kończy trzydzieści lat, bo wtedy wie, że opuszcza młodość – mówiła Danuta Szaflarska w wywiadzie dla "Tygodnika Powszechnego" w 2012 roku.
Lubiła zarówno role kostiumowe, jak i te współczesne. Doskonale odnajdywała się w rolach komediowych – wszystko dzięki odpowiedniemu poczuciu humoru, naturalności i bezpretensjonalności. Nie oznacza to jednak, że nie sprawdzała się w rolach dramatycznych – np. w odgrywaniu postaci Kitti w „Domku z kart” Zegadłowicza czy Ruth w „Niemcach” Kruczkowskiego.
Przez wiele lat jednak nie ujawniała całej skali swojego aktorskiego talentu. Pozwoliła jej na to dopiero rola Starszej Kobiety w „Godzinie kota” Enquista, którą zagrała dopiero w 1988 roku w Teatrze Powszechnym w Warszawie. W ostatnich latach życia udało jej się też spełnić jedno z marzeń – zagrała w sztukach Sławomira Mrożka – m.in. Babcię Eugenię w „Tangu” w 2000 roku.