Nie żyje Danuta Szaflarska. Niezwykły życiorys niezwykłej kobiety
Legenda polskiego kina – osoba z prawdopodobnie najdłuższym stażem w polskiej kinematografii. Niewiele wiadomo było na temat jej życia prywatnego. Mówiła o dwóch mężach, ale podobno w jej życiu był jeszcze jeden ważny mężczyzna.
W tym roku skończyła 102 lata i jeszcze w tym roku występowała na scenie. Grała w pierwszych powojennych filmach Buczkowskiego. Ostatnio wystąpiła w "Pokłosiu", "Między nami dobrze jest" Pasikowskiego i "Mamuśka i inni pomyleńcy w rodzinie". Zmarła w niedzielę 19 lutego.
Na scenie od zawsze
Szaflarska urodziła się w 1915 roku. Początkowo myślała o studiach lekarskich, ale były one dla niej zbyt kosztowne, więc wybrała Szkołę Handlową w Krakowie. Naukę przerwał jej tyfus – na czas ciężkiej choroby przeniosła się do mamy. Tam koledzy namówili ją na aktorstwo. Ukończyła studia na Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej.
Grała w teatrach w Wilnie, Krakowie, Łodzi, a dopiero w 1949 roku przeniosła się do Warszawy. Występowała na deskach niemalże wszystkich stołecznych teatrów. Pierwszego partnera, Jana Ekiera, poznała jeszcze przed wojną, podczas zajęć w szkole aktorskiej – grał na fortepianie. Rozmawiali o ślubie, ale rozdzieliła ich wojna. Ekier był jednak uparty – odszukał ją i w 1941 roku zostali małżeństwem.
Owocem ich miłości była córka Agnieszka, która przyszła na świat dwa lata później. Kiedy wojna się skończyła, ich uczucie wyraźnie osłabło. Dopadła ich inna rzeczywistość i wyobrażenia o niej – Jan chciał, aby Danuta czekała na niego w domu, a ona nie chciała rezygnować z aktorstwa.
Na scenie od zawsze
Na deskach teatru zadebiutowała w „Szczęśliwych dniach” Pugeta w 1939 roku. W zależności od wieku jej role się zmieniały. Jak sama podkreślała, najczęściej grała kobiety energiczne, kobiece, ale przy tym takie „z krwi i kości”. – Najtrudniejsze dla kobiety jest, jak kończy trzydzieści lat, bo wtedy wie, że opuszcza młodość – mówiła Danuta Szaflarska w wywiadzie dla "Tygodnika Powszechnego" w 2012 roku.
Lubiła zarówno role kostiumowe, jak i te współczesne. Doskonale odnajdywała się w rolach komediowych – wszystko dzięki odpowiedniemu poczuciu humoru, naturalności i bezpretensjonalności. Nie oznacza to jednak, że nie sprawdzała się w rolach dramatycznych – np. w odgrywaniu postaci Kitti w „Domku z kart” Zegadłowicza czy Ruth w „Niemcach” Kruczkowskiego.
Przez wiele lat jednak nie ujawniała całej skali swojego aktorskiego talentu. Pozwoliła jej na to dopiero rola Starszej Kobiety w „Godzinie kota” Enquista, którą zagrała dopiero w 1988 roku w Teatrze Powszechnym w Warszawie. W ostatnich latach życia udało jej się też spełnić jedno z marzeń – zagrała w sztukach Sławomira Mrożka – m.in. Babcię Eugenię w „Tangu” w 2000 roku.
Na scenie od zawsze
Obok Ekiera w jej życiu było jeszcze dwóch ważnych mężczyzn. Szaflarska spotykała się z wybitnym lekarzem, naukowcem Tadeuszem Orłowskim – to on przeprowadzał pierwsze w Polsce zabiegi dializy, transplantacji nerek i wiele innych, które miały ogromny wpływ na rozwój tutejszej medycyny. Połączyła ich miłość do gór. Myśleli nawet o ślubie, ale w końcu do niego nie doszło. Jedynie się zaręczyli. Po zerwaniu zaręczyn utrzymywali bliskie stosunki aż do 2008 roku, do śmierci Orłowskiego.
Na scenie od zawsze
Danuta Szaflarska została pierwszą gwiazdą polskiego filmu. Zadebiutowała w 1946 u Buczkowskiego, następnie tylko powiększyła swoją popularność rolą w „Skarbie” Tokarskiej. W latach 50. nie występowała zbyt często na dużym ekranie. Było to spowodowane tym, że jej delikatna uroda nie pasowała do socrealistycznych kanonów i twardych robotników. Po zagraniu roli Podstoliny w „Zemście” Bohdziewicza i Korzeniowskiego, grała tylko role epizodyczne.
Później przyszła rola Doktorowej w „Pożegnaniu z Marią” Zylbera, a następnie w 1994 roku Szaflarska zagrała postać Siostry Feliksy w „Faustynie” Łukaszewicza.
Na scenie od zawsze
Danuta Szaflarska była jedną z najbardziej czynnych zawodowo aktorek starszego pokolenia. Nie bała się podejmować wyzwań, takich jak zagranie u Grzegorza Jarzyny – jednego z najmłodszych i najbardziej nowoczesnych twórców. Aktorka odgrywała w TR w Warszawie rolę Babci w spektaklu „Uroczystość” właśnie w jego reżyserii.
Pod koniec listopada ubiegłego roku zapowiedziała jednak, że nie jest pewna, czy wróci na scenę. Liczne problemy zdrowotne sprawiły, że aktorka musiała odpocząć.
Na scenie od zawsze
W 2007 roku otrzymała nagrodę dla najlepszej aktorki na 32. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni za rolę w „Pora umierać”. Rok później odsłoniła swoją gwiazdę w Alei Gwiazd na Piotrkowskiej w Łodzi. Aktorka nie wahałała się, kiedy dostała propozycję zagrania u Machulskiego w filmie pt. „Ile waży koń trojański” czy w „Pokłosiu” Pasikowskiego, w 2012 roku.
Na scenie od zawsze
Dopiero w ostatnich wywiadach zdobyła się na ujawnienie, że mężowie ją zdradzali. Aktorka wielokrotnie podkreślała, że wierzyła w prawdziwą miłość, bo taka przeradza się w przyjaźń. Ale miała złe doświadczenia ze swoich związków – jej partnerzy zakochiwali się w kimś innym i ją zostawiali. Po zerwaniu zaręczyn z Orłowskim Szaflarska zdecydowała się na małżeństwo z Januszem Kilańskim – spikerem radiowym. Miała z nim córkę Marię.
Na scenie od zawsze
W jednym z ostatnich wywiadów Szaflarska stanowczo potwierdziła, że nie znosi opieki. Ma rodzinę, która zawsze jej pomoże, ale czuje się na tyle zdrowa, że nie wymaga całodobowego poświęcania się jej. Mimo zaawansowanego wieku nie zamierzała podsumowywać życia ani rozliczać go.
Zmarła 19 lutego w wieku 102 lat.