Miss Manhattan
O jej urodzie mówili wszyscy. Uważano, że jest perfekcyjnym przykładem kobiecej sylwetki. Reputacja bogini pozwalała jej na wiele. Nie musiała bać się o to, czy będzie miała za co żyć. Kontrakty spływały same i to w ogromnych ilościach. Pozowała do obrazów, była inspiracją przy tworzeniu miejskich rzeźb, murali, wizerunków na monetach, witraży w całym Nowym Jorku. Swoją twarz mogła zobaczyć i na najważniejszych budynkach, i nawet na mostach.
W 1913 roku "The Sun" pisał o Munson: "jeśli tytuł Miss Manhattanu powinien do kogoś trafić, to jedyną słuszną kandydatką jest ta młoda dama".
Munson postanowiła iść za ciosem. Kariera modelki jej nie wystarczała, bo chciała też występować w filmach. To ułatwił jej nowo poznany partner, Hermann Oelrich. Miał ogromny majątek, był potomkiem wpływowych Vanderbiltów (Cornelius Vanderbilt stworzył finansową potęgę na transporcie morskim i kolejowym) i w dodatku producentem filmowym.