Nadya Suleman
Wyznała także, że po kolejnej ciąży wywołanej metodą in vitro (w sumie, przed ośmioraczkami było ich pięć), wraz z mężem udała się do lekarza Nadyi i poprosiła go, aby więcej nie udzielał tego typu „pomocy” ich córce. Lekarz się zgodził, ale najwyraźniej niezrażona tym Suleman postanowiła zwrócić się do innego specjalisty, którego poprosiła o implantowanie sześciu zarodków pozostałych po poprzednich zapłodnieniach in vitro - nie chciała zgodzić się na ich zniszczenie. No i podobno chciała „mieć jeszcze jedną dziewczynkę”.