Mniej znaczy lepiej
Mickiewiczowska zasada „mierz siły na zamiary” w przypadku świąt raczej nas wykończy. Trzeba podejść realnie do planów i spróbować je ograniczyć tak, żebyśmy - kończąc przygotowania - byli jeszcze w stanie cieszyć się z naszego świątecznego biesiadowania. Menu skomponujmy z dań, które najlepiej nam wychodzą. Lepsza jedna udana ryba niż nijakie trzy. Wystarczą dwa ciasta, goście z pewnością bardziej się ucieszą z dobrego humoru pani domu niż z dodatkowej kutii. Nikt nie zwróci uwagi, czy podłoga była świeżo woskowana, nie ma to dla udanej imprezy żadnego znaczenia. Jeśli będziemy konsekwentnie trzymać się takiej filozofii, lista „to do” znacząco się skróci, a założone koszty dodatkowo spełnią dyscyplinującą rolę.