O krok za daleko?
Bardzo łatwo też przekroczyć granicę, o czym świadczy historia Lexi Fretz, u której w 19. tygodniu ciąży doszło do wczesnego porodu. Jej syn żył tylko kilka minut, a kobieta zdecydowała się uwiecznić tę chwilę. - Walter Joshua urodził się o 21:42. - Podano mi go, tak szybko, jak tylko odcięto pępowinę. Rozpaczliwie płakałam. On był idealny. Był całkowicie ukształtowany i wszystko było na swoim miejscu. Widziałam, jak bije jego serce w małej piersi. Trzymałam go i tuliłam. Liczyłam palce u jego nóg i całowałam główkę – opisywała kobieta, która opublikowała w mediach społecznościowych zdjęcia umierającego dziecka.
- Mam mieszane uczucia co do upowszechniania tych zdjęć, ale całkowicie popieram pomysł ich zrobienia. Sama straciłam maleństwo w drugim miesiącu ciąży i mimo że nie było całkowicie ukształtowane, to twarz miało już piękną (rysy warzy kształtują się ok. Nie zrobiłam mu zdjęć i mimo że od poronienia minął ponad rok, to bardzo żałuję, tak bardzo chciałabym mieć zdjęcie mojego kochanego maleństwa...- komentowała jedna z matek.
Wydaje się, że jak we wszystkim także i w tym przypadku najważniejszy jest zdrowy rozsądek. Wielu internautów przyznaje, że same sesje nie są niczym złym, a publikowanie zdjęć w sieci już tak. Bo intymność przeliczamy na polubienia i komentarze.