Współzawodnictwo…
…czyli wyścig, który chłopak/narzeczony/mąż okazał się bardziej kreatywny/hojny/kochający w ten szczególny dzień. A wszystko sprowadza się do jednego podstawowego pytania: „Co dostałaś na walentynki?”. Przyznać się, że tylko bukiecik róż i buziak – trochę łyso, zwłaszcza, jeśli koleżanki z biura prześcigają się w opisach jak z „Baśni z tysiąca i jednej nocy”.
Presja społeczna tego dnia wydaje się być szczególnie intensywna. I nic nie pomoże tłumaczenie, że ustaliliście, iż w tym roku oszczędzacie, żeby odłożyć większą ilość pieniędzy na wakacje.