Jolanta Szczypińska i Jarosław Kaczyński
Znają się od 1991 roku i od tego czasu łączy ich, jak zapewnia on: „tylko”, a ona: „aż” przyjaźń. Kaczyński dodaje do tego wzruszenie nad ciężkim losem Szczypińskiej (jako działaczka „Solidarności” była zatrzymana i bita, następnie bezrobotna, ma za sobą nieudane małżeństwo i walkę z chorobą) i poczucie obowiązku. Do dziś wita Szczypińską w Sejmie uśmiechem i pocałunkiem w rękę. Nic dziwnego, że w bliskiej znajomości wkrótce zaczęto dopatrywać się czegoś więcej. Ten fakt skomentował sam prezes PiS, sugerując, że jego koleżanka skorzystała na plotkach: "Kiedy zostałem premierem, przyniosła mi róże i się zaczęło. Zaczęło się love story. I ona to złapała. Nie mam o to do niej pretensji. Umocniła swoją pozycję jako 'narzeczona' premiera czy później prezesa. Pokochały ją tabloidy. Chwyciła życie pełną piersią" - pisał w swojej książce. Szczypińska, choć dementowała pogłoski o rychłym ślubie w PiS, zachowała najwyraźniej do swojego kolegi nieco więcej sentymentu: „Do dziś łączy mnie z premierem jedynie przyjaźń, która jest dużo bardziej wartościowym uczuciem niż miłość” – mówiła w jednym z wywiadów. Dodała również, że może dzwonić do niego o każdej porze dnia i nocy, choć z tego nie korzysta, i przechowuje upominki od niego: książki, tomiki poezji oraz pusty flakonik perfum.