Pupa w górę
Kardashianki, gwiazdki najgłośniejszego obecnie reality show,* są chodzącą promocją chirurgii estetycznej*. Swoim życiem i wystąpieniami przed kamerami przekonują, że wszystko - nieskazitelną cerę, zgrabne pośladki czy ponętne usta - można kupić.
Jako chwyt marketingowy sprawdzają się doskonale. W USA są idolkami dla rzeszy kobiet, które często nie patrząc na konsekwencje, idą pod nóż. Prym wiedzie tu oczywiście pupa Kim Kardashian, która mocno namieszała w statystykach.
Według wydanego pod koniec zimy raportu Amerykańskiego Stowarzyszenia Estetycznej Chirurgii Plastycznej, w ubiegłym roku liczba zabiegów powiększania pośladków wzrosła o 86,1 proc. Zważając na to, że rok wcześniej wzrost ten wyniósł znacznie mniej, bo 58,2 proc, od przeszło roku można wręcz mówić o kulcie pośladków. Wpływ Kim Kardashian jest tu niezaprzeczalny, co zresztą potwierdził nawet Constantino Mendieta, jeden z członków Amerykańskiego Stowarzyszenia Estetycznej Chirurgii Plastycznej.
Zależność między sylwetką Kim Kardashian a współczesnymi ideałami piękna zauważył także magazyn "Vogue". We wrześniu ubiegłego roku jego redakcja ogłosiła erę dużych pośladków. Wprawdzie sensacyjny jak na standardy "biblii mody" artykuł miał związek z premierą teledysku "Booty" Jennifer Lopez i Iggy Azalei, ale "Vogue" nie omieszkał wspomnieć wówczas również o Kim Kardashian.