Nie jedna, a dwie sukienki
Suknia ślubna robiła wrażenie, no ale jak tu tańczyć w tym cudzie? Dlatego Serena postawiła na nie jedną, a dwie sukienki. Ta druga, w której pojawiła się na weselu, była znacznie krótsza. Projektant puścił wodze fantazji. Serena wypadła niczym baletnica z Jeziora Łabędzi. Te piórka przyciągają wzrok! Spostrzegawczy pewnie już zauważyli, że Serena postawiła też na oryginalne obuwie. Sportowe buty przyozdobione były srebrnymi drobinkami.