Czytać o Dniach Młodzieży, a być na nich, to dwie różne rzeczy
Maria Styrkowiec, Lublin: „Moja przygoda ze Światowymi Dniami Młodzieży rozpoczęła się w Madrycie (w 2011 roku – przyp. red) od spotkania z papieżem Benedyktem XVI. Później brałam udział w Światowych Dniach Młodzieży w Rio de Janeiro (w 2013 roku – przyp. red). To pierwsze pociągnęło za sobą drugie. To, co się tam działo, ten entuzjazm, radość, skłoniły mnie do tego, aby pojechać na kolejne. To było też moim marzeniem (…). Czytanie o Dniach Młodzieży, a uczestnictwo w nich to są dwie różne rzeczy. Spotkania te rządzą się swoimi prawami. Mają swoje zasady, o których dobrze jest wiedzieć przed wyjazdem. Żałuję, że ja nie byłam na to przygotowana. Jedną z takich zasad (…) jest to, że uczestnicy wymieniają się różnymi rzeczami, które przywożą ze swoich krajów. Począwszy od bransoletek, poprzez koszulki czy czapki. Dlatego też dobrze jest przyjechać na Światowe Dni Młodzieży z takim bagażem drobiazgów, rzeczami, którymi będzie można się wymienić.”