SZARE CZASY PRL-U?
Pamiętacie PRL? Dziś – jeśli wspominamy czasy słusznie minione – widzimy je głównie w szarych barwach, ale przecież wcale tak nie było. To, że znamy je z czarno-białych, „gruboziarnistych telewizorów”, nie oznacza, że właśnie tak wyglądały. Na półkach brakowało cukru, ale szafy naszych matek, cioć i babć pełne były słodkich pasteli. Na szyjach nosiliśmy nie tylko wielkie rolki papieru toaletowego, ale też sznury bursztynów, hippisowskich paciorków i góralskich korali. Szyliśmy wzorzyste bluzki i sukienki z zasłonek, farbowaliśmy tkaniny, ozdabialiśmy jeansy, a zimą nosiliśmy grube kożuchy zdobione góralskim haftem, którego nie powstydziłaby się niejedna współczesna trendsetterka. Robiliśmy na drutach kolorowe swetry, na głowach nosiliśmy egzotyczne turbany i szydełkowaliśmy letnie bluzki, a wszystko po to, by wyróżniać się z tłumu. Wyglądać jak Czesław Niemen, Janis Joplin czy Twiggy. Iść pod prąd i nie stać w długiej kolejce po szarość, o której śpiewała Krystyna Prońko. Nie wierzycie? Zobaczcie chociażby stylizacje Michaliny Wisłockiej w filmie „Sztuka kochania”.