Marzena Erm, niektórzy doskonale znają jej bloga, bo od pięciu lat opisuje swoje zmagania z rakiem. Wczoraj na swoim profilu na Facebooku napisała: „Pojechałam do ZUS-u na komisję lekarską w sprawie ubiegania się o rentę z tytułu niezdolności do pracy. Komisja zajmowała wygodne, postawne krzesła w jednym kącie, mi kazano usiąść w rogu, tam gdzie zazwyczaj jest kosz na śmieci. Nie pozwolono mi zmienić miejsca, choć mówiłam, że nic nie słyszę. To nie koniec upokorzeń, kazano mi rozebrać się do bielizny i w obecności męskiej części komisji przechadzałam się po sali prawie naga. Czułam jak zbiera mi się na płacz. O to w końcu chodziło, żebym poczuła się gorsza, poniżona i wszelkie „roszczenia” zostawiła na boku".