Nie musiało jej tam być. Wciąż zbierała się po utracie syna Patricka, który zmarł wkrótce po narodzinach. Ale postanowiła towarzyszyć mężowi w podróży do Teksasu. 22 listopada 1963 r. dotarli do Dallas. Posyłała uśmiechy i machała ludziom z limuzyny, gdy padły strzały. Krew męża pokryła jej różowy kostium. Miała go na sobie, wychodząc potem za trumną JFK. Dlaczego?