Sebastian Czarnecki, idąc ul. Wiejską w pochmurny dzień, rozejrzał się i załamał ręce. – No i gdzie teraz? – pomyślał. Nagle, jak mówi miejska legenda, niebo rozstąpiło się i spłynęły z góry jasne przebłyski, jakby chciały powiedzieć Sebastianowi: a tu!