– Solidarność była kobietą – powiedziała mi kiedyś była pracownica Stoczni Gdańskiej, która pracowała tam kilkanaście dobrych lat. Choć w podręcznikach najczęściej można było przeczytać o mężczyznach, którzy walczyli o wolność – żeby wspomnieć choćby o Lechu Wałęsie – głośnych historii kobiet jak na lekarstwo. Dlaczego? Bo żadna z tych kobiet nie chciała robić z siebie rewolucjonistki.