- Gdy protestowaliśmy w ubiegłym roku, przedstawiciele rządu powiedzieli, że jeśli dołożą 500 zł do skromnej renty dla osób niepełnosprawnych, to państwo zbankrutuje. A później co się stało? Przyszły wybory i okazało się, że środki są - mówi Iwona Hartwich, aktywistka, mama niepełnosprawnego Jakuba.