Dentyści w PRL-owskich "gabinetach na kółkach" leczyli zęby w czasach, gdy ból wciąż tłumiono wódką, płukankami z szałwii czy modlitwą do św. Apolonii. Rwaniem zajmował się kowal albo objazdowy cyrulik, a rodzina - jeśli w ogóle - miała jedną szczoteczkę dla wszystkich.