Pani Nguyen podchodzi do chłopaka, który grzebie łyżką w zupie. Przesadził z chilli. Kobieta drepcze na kuchnię i zarządza dolewkę. Od czterech lat prowadzi jedną z lepszych, a już na pewno popularniejszych knajp wietnamskich w Warszawie. Nie udałoby się, gdyby nie córki.