ModaTo jest ich czas!

To jest ich czas!

Trudno znaleźć na ulicach Paryża dziewczynę, która nie wie, kim jest Carine Roitfeld. Dziś bowiem redaktorzy mody dorównują popularnością gwiazdom telewizji. Ale co tak bardzo zachwyca ludzi w stylistach i redaktorach? Ich niesamowity styl ubierania i pasja do mody? To już jednak nie tylko nowe ikony stylu, a wręcz ikony popkultury. Na czym polega ich fenomen?

To jest ich czas!
Źródło zdjęć: © Eastnews

09.06.2011 | aktual.: 09.06.2011 15:51

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Trudno znaleźć na ulicach Paryża dziewczynę, która nie wie, kim jest Carine Roitfeld. Dziś bowiem redaktorzy mody dorównują popularnością gwiazdom telewizji. Ale co tak bardzo zachwyca ludzi w stylistach i redaktorach? Ich niesamowity styl ubierania i pasja do mody? To już jednak nie tylko nowe ikony stylu, a wręcz ikony popkultury. Na czym polega ich fenomen?

„Carine, look at here” krzyczy tłum Japonek z aparatami w rękach do kobiety w okularach przeciwsłonecznych i czarnym dopasowanym płaszczu. Ta uśmiecha się, zatrzymuje i pozuje do skierowanych w nią obiektywów. Choć mijają kolejne minuty, chmara paparazzi wciąż nie daje jej spokoju. Pytają, w co jest ubrana i chcą znać każdy szczegół jej garderoby. A ona cierpliwie wymienia, co ma na sobie. Bez żadnej kokieterii. Z pełną powagą. To Carine Roitfeld, naczelna francuskiego Vogue'a, która właśnie przemierza ogrody Tuileries w drodze na jesienno – zimowy pokaz Diora.

Za chwilę jej śladami podążać będą Glenda Bailey – naczelna amerykańskiego Harper’s Bazaar, Anna Dello Russo – szefowa mody japońskiego Vogue’a i Hamish Bowels – redaktor Vogue’a amerykańskiego. Wszyscy wzbudzają podobne zainteresowanie fotoreporterów, co Carine i... przybyłe na pokaz gwiazdy kina. Bo redaktorzy mody i styliści to celebryci. Przez lata stali w cieniu planu zdjęciowego, dziś wchodzą na pierwszy plan.

Drugie życie redaktora

Z bilbordów reklamowych amerykańskiej marki Theory spoglądają trzy kobiety: Andrea Liberman, Annabel Tollman i Isabel Dupre. To nie nowe gwiazdy kina, ani członkinie zespołu rockowego, tylko stylistki hollywoodzkich celebrytek. Do tej pory to one ubierały gwiazdy do tego typu reklam, teraz stały się ich bohaterkami. Na pomysł, aby zrobić z nich twarze jesiennej kampanii wpadł prezes marki Theory Andrew Rosen. „(Styliści) przez lata inspirowali projektantów, teraz inspirują konsumentów” opowiadał w rozmowie dla New York Times’a.

Ale to nie jedyne stylistki, które w tym sezonie występują w roli modelek. W kampanii punkowej biżuterii Eddiego Borgo (zwycięzca zeszłorocznego konkursu dla projektantów CFDA) pojawiła się Kate Lanphear, szefowa działu mody amerykańskiego Elle. Lanphear to krótko ostrzyżona blondynka. Jej wyjątkowa uroda znana jest bywalcom pokazów mody. W reklamie pozuje topless. Przeciętny obserwator nie będzie miał pojęcia, kim jest postać na zdjęciu, tym bardziej, że Kate przypomina na niej bardziej topmodelkę niż redaktorkę. Ale nie o to tu chodzi. Wokół jej udziału w reklamie zrobił się niesamowity szum medialny.

Jej nazwisko przyciągnęło do marki uwagę ludzi z branży. I tak Borgo, do tej pory nikomu nieznany projektant biżuterii, w ciągu kilku miesięcy był już na ustach wszystkich w Nowym Jorku. Lepszego PR-u nie mógł sobie wymarzyć. Jednak prawdziwą mistrzynią robienia wokół siebie zamieszania jest wspomniana wyżej Włoszka Anna Dello Russo. To ona jako jedna z pierwszych redaktorek zaobserwowała nowe zjawisko, zainteresowanie mediów, gości fashion weeków i paparazzi ludźmi z branży mody. I postanowiła to wykorzystać.

The Sartorialist vs. Jak&Jil

Wszystko zaczęło się w 2005 roku, gdy były sprzedawca popularnej amerykańskiej sieci Chess King – Scott Schuman – utworzył swój blog The Sartorialist. Był to czas, gdy jedyną powszechnie kojarzoną osobą z tego świata była Anna Wintour. Na internetowej stronie Scott realizował swoje dwie pasje: zamiłowanie do mody i fotografii. Błąkał się po ulicach dużych miast w poszukiwaniu stylowo ubranych ludzi, którym następnie robił zdjęcia i zamieszczał je na swoim blogu.

Wkrótce, także ku jego zaskoczeniu, stronę zaczęło odwiedzać kilkanaście tysięcy osób dziennie, a każde zdjęcie otrzymywało minimum sto komentarzy czytelników. Ale Schuman zrobił krok naprzód. Wykazał się sprytem i zamiast czatować godzinami na modnego przechodnia, przeniósł się „z ulicy” przed wejścia na pokazy mody. Tam każda z osób wyglądała jak z żurnala. Na The Sartorialist zaczęły pojawiać się efektownie ubrane kobiety, w ciuchach jakby prosto ściągniętych z wybiegu. Wzbudzały ciekawość czytelników, bo wyglądały lepiej niż gwiazdy i modelki. Nic dziwnego, to profesjonaliści. Schuman, systematycznie odwiedzając „tygodnie mody”, natrafiał na te same redaktorki, tyle że w innych outfitach.

Ich zdjęcia coraz częściej pojawiały się na blogu, a one same stawały się coraz bardziej popularne. Ulubienicami Scotta były właśnie Carine Roitfeld, Giovanna Bataglia – redaktorka L’Uomo Vogue’a i Anna Dello Russo. Ta ostatnia powiedziała o Schumanie, że dał jej drugie życie. Ale prawdziwe gwiazdy uczynił z nich dopiero Kanadyjczyk Tommy Ton. W 2008 roku stworzył blog Jak&Jil i wzorem Schumana zaczął fotografować „fashion people”. Pokazywał ich jednak w nowy sposób. Nie czekał, aż ktoś się uśmiechnie i przyjmie pozę, tylko redaktorki potraktował jak gwiazdy i robił im zdjęcia „z ukrycia”, niczym paparazzi.

Podpisywał postać na zdjęciu i opisywał funkcję. Fotografie Tommiego podobały się tak bardzo, że zaledwie po pół roku działalności bloga portal Style.com zatrudnił go do robienia fotorelacji z tygodni mody. Główną bohaterką jego strony stała się ponownie Anna Dello Russo. Włoszka traktowała pojawienie się na każdym pokazie mody śmiertelnie poważnie, codziennie nawet pokazywała się w innej kreacji. I to jakiej!

Jej pełen przepychu, barokowy styl ubierania się przyciągał obiektywy fotoblogerów, zaś Anna, doświadczona stylistka, doskonale wiedziała, jak ubrać się, aby dobrze wyglądać na zdjęciu. Bez ogródek mówiła: „To jest nasz czas, czas redaktorów mody”. Wkrótce jednak ich sława miała wyjść poza świat mody.

Barbie Internetu

Jesienią 2009 roku na ekrany kin wszedł dokument The September Issue, obrazujący pracę w redakcji amerykańskiego Vogue’a, a właściwie przygotowania do wydania wrześniowego numeru magazynu. Akcja dokumentu kręci się wokół redaktor naczelnej Anny Wintour i dyrektor kreatywnej Grace Coddington. Jednak to postać Grace staje się w filmie pierwszoplanowa.

Ukazany w filmie jej talent zachwycił nie tylko reżysera, ale także rzesze widzów na całym świecie. Dotąd skromna i stroniąca od kamer Coddington, po premierze filmu stała się Britney Spears świata mody. W jednym z wywiadów opowiadała, jak wciąż jeździ do pracy metrem, przez co kilkanaście razy dziennie zaczepiana jest na ulicy i proszona o autograf.

Wintour zaś znalazła się na okładce pierwszego numeru pisma skierowanego do branży mody Industrie. Podobną popularnością, co Coddington i Wintour, cieszy się dziś Dello Russo. Tyle że w jej przypadku jest to popularność, której sobie życzyła i którą sama podsyca. Wie, że podczas fashion weeków będzie fotografowana, dlatego z wyprzedzeniem przygotowuje na pokazy zestawy ubrań (około 90 na sezon!).

Swoim strojem zawsze stara się zaskakiwać poprzez markę, kolor lub oryginalny fason. Dello Russo wystąpiła także w kilkunastu sesjach zdjęciowych do magazynów, w tym sesji okładkowej do zimowego numeru 10 magazine. Na okładce męskiego wydania pisma jest jej kolega z japońskiego Vogue’a – stylista George Cortina, który pozuje nago.

Anna sama zaczęła prowadzić bloga, na którym pokazuje tylko siebie. Mówi: „jestem Barbie Internetu”. I, niczym Victoria Beckham czy Beyoncé, właśnie wprowadza na rynek swój własny zapach, perfumy Beyond, które, ze względu na szacunek dla jej internetowych fanów, w sprzedaży dostępne będą jedynie na portalu Yoox.com.

Okładki magazynów, perfumy, tysiące zdjęć w sieci. Na czym polega fenomen „fashion people”? Wzbudzają ciekawość. Do niedawna były to szare eminencje przemysłu, do którego należeli tylko nieliczni. Mają dostęp do luksusowych ubrań, o których marzy każda dwudziestolatka, w dodatku wiedzą, jak je nosić. Do tego są ekspertami w swojej dziedzinie. Dlatego ludzie w kwestii mody ufają im w stu procentach, bardziej niż gwiazdom czy modelkom. Mają status trendsetterów. Z ich wiedzy, talentu, stylu i doświadczenia korzystają nawet projektanci.

Ale moda jest kapryśna, wciąż pragnie nowości..., nowych trendów, bohaterów, ikon. Jak długo zatem redaktorzy będą idolami świata mody? I, najważniejsze, kto w przyszłości ich zastąpi?

Komentarze (0)