Taka diagnoza to nie koniec świata
- Odkąd zaczęłam publikować te zdjęcia, ludzie często powtarzają mi: „och, jesteś taka odważna i inspirujesz innych chorych”. I wydaje mi się czasem, że tego nie rozumiem, bo nie wyobrażam sobie, jak można inaczej zachować się w takiej sytuacji. Nie wiem, w jaki inny sposób miałabym sobie z tym poradzić – mówi.
Karen robi to szczególnie dla swoich dzieci. Nie chce, by oglądały, jak się męczy, jak dzień w dzień nowotwór zabiera im ich mamę. – Muszę to dla nich przetrwać, bo chcę zobaczyć, jak idą do koledżu, jak stają na ślubnym kobiercu. Chcę być z nimi w tych najważniejszych chwilach, więc muszę próbować wszystkiego, co mogę – dodaje.