Wenezuelskie zapłodnienie
Brzmi to wszystko jak z wenezuelskiej telenoweli – i rzeczywiście takową jest. Scenariusz „Po prostu Majka” został oparty na latynoamerykańskiej licencji, którą przystosowano do polskich realiów. Chyba jednak nie do końca dokładnie, co widać np. na podstawie historii feralnego zapłodnienia głównej bohaterki oraz dość luźno przedstawionej kwestii sztucznego zapłodnienia u surogatki. W naszym kraju kwestia in vitro u matki zastępczej, nadal nie ma regulacji prawno–etycznej i nie jest stosowane w klinikach medycznych.
Kwestie lekarskie i farmaceutyczne to zmora scenarzystów. Wiadomo, że mimo opieki konsultanta medycznego, o pomyłki łatwo. Podobno lekarze uwielbiają oglądać seriale, których akcja rozgrywa się w szpitalnych lub laboratoryjnych plenerach: mogą wtedy do woli naigrywać się z autorów scenariusza, popełniających pomyłki w fachowej terminologii. Błąd, a działanie celowe to jednak dwie różne sprawy. W egzotycznym klimacie telenowel z Ameryki Południowej nie dziwi, gdy syn ma dziecko ze służącą, która jest córką byłej żony pierwszego męża jej ciotki. Nawet jeśli to dziecko poczęte zostało metodą pomyłkowej inseminacji nasienia. W polskim serialu taka sytuacja po prostu razi.