Maryla Rodowicz
Największe wrażenie zrobiła na mnie Maryla Rodowicz. I wcale nie jest to pozytywne wrażenie. Panią Marylę traktowałem jako Ikonę, divę naszej polskiej piosenki. Odkąd pamiętam, jej melodyjne hiciory towarzyszyły mi w dorastaniu. Wolałbym, aby tak pozostało. Od teraz, słysząc nazwisko piosenkarki, będę z zatrwożeniem przypominał sobie ten jakże tragiczny widok. Właściwie sam kolor jest jak najbardziej odpowiedni do karnacji i koloru włosów piosenkarki, ale krój pozostawia wiele do życzenia. Jestem daleki od krytykowania czy naśmiewania się z wpadek naszych gwiazd, ale w pewnym wieku nie wszystko pasuje. Spódnica o kroju syreny może być odpowiednia dla bardzo szczupłej i wysokiej kobiety. W przypadku pani Maryli niemiłosiernie obciąża i skraca całą sylwetkę. Na górę tej stylizacji wstydzę się patrzeć, a tym bardziej pisać o tym. To już nawet nie jest wulgarne, raczej... komiczne. Wygląda na to, że piosenkarka nie ma żadnych kompleksów. To naprawdę wspaniale, ale nie wszyscy chcą oglądać piersi pani Maryli, a
tym bardziej silikonowy pasek między piersiami podtrzymujący materiał, aby nie odsłonił za dużo. Więcej i tak już nic nie zmieni. Aż chciałoby się zaśpiewać pani Maryli jej własną piosenkę: „Czas upływa, lat przybywa”.